Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Co znaczy w Polsce trener?

Przy okazji "afery" z powołaniami na ME juniorów i kadetów wyszło po raz kolejny na jaw jak się traktuje w naszej dysyplinie sportu trenerów.

Podejmuje się ważne decyzje wbrew opini lub bez konsultacji z trenerami poszczególnych pionów.

W myśl partykularnie pojmowanego przysłowia wilk syty i owca cała okazuje się, że niektóre owce są czarne…

Pisałem o problemie braku szacunku dla trenerów już wielokrotnie. I będe pisał dopóki nie będę widział w tym temacie znaczącej poprawy.

Na początek problem wynagradzania trenerów.

Ja nawet rozumiem, że forma samozatrudnienia to próba oszczędzania na podatkach. Ale kompromitujące jest opóźnianie wypłat należnych za przepracowane godziny. I nie są to zaległości kilkudniowe, czy nawet tygodniowe. Chodzi mianowicie o opóźnienia paromiesięczne! Ciekawy jestem, czy takie same problemy mają etatowi pracownicy biura PZTS?

Najbardziej zastanawiający jest fakt, że tak się dzieje od lat i za kadencji już kilku prezesów. Norma myśleniowa "że to tylko trener" sprawia, że telefonujący trener upomijający się o swoje zarobki czuje się prawie jak intruz. I jest też tak traktowany przez niektóre osoby z administracji. Chyba powinno się mieć świadomość, że urzędnicy pracujący w PZTS powinni pełnić funkcję służebną wobec sztabu szkoleniowego. Z tego prostego faktu, że dzieki nim żyją.

Jeśli tak się będzie działo, to trener uwolniony od ciągłego upominania się o swoje, zajmie się tym, czym powinien – szkoleniem.

Słynne obsuwanie się terminów jest po prostu żenujące. A już szczytem nietaktu są gesty zniecierpliwienia po telefonie o zaległe pobory.

Sam pamiętam jakie to było dla mnie poniżające kiedy (za kadencji prezesa Kłysa) wykonywałem kilka telefonów miesięcznie w opisywanej sprawie.

I jak się to ma – jak się nieoficjalnie dowiadujemy – do tego, że po Pro Tourze w Warszawie zarząd rzekomo wypłacił sobie kilkutysięczne premie z wypracowanych zysków. Nie oceniam tego. Być może tak powinno być. Tylko na tym tle razi mnie jednoczesny brak zainteresowania i starań o związkowe premie uznaniowe, czy nagrody resortowe dla trenerów po medalach z ME.

Jest to kolejny przykład, że trener w głowach naszych prezesów jest na ostatnim miejscu. A, że przykład idzie z góry to i w wielu klubach – i w tych z pierwszej półki w Polsce – szkoleniowiec i jego rola jest kompletnie niedoceniana. Najczęściej to pasjonat, za grosze lub w najlepszym wypadku grający trener, który sam musi trenować kosztem zajęć, z narybkiem. Chyba na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, gdzie trener pracuje w normalnych warunkach i jest godziwie wynagradzany.

Dziwne to myślenie i postępowanie. Zważywszy, że to z pracy trenera i na podstawie wyników sportowych jego zawodników żyje cała dyscyplina i rzesze urzędników, prezesów itd.

Dlatego jest konieczne odwrócenie tej żenującej piramidy myśleniowej z trenerem na samym dole. Przecież wszystkim nam chodzi (choć czasami mam już wątpliwości) o to byśmy mieli jak najwięcej klasowych zawodników.

A bez grupy dobrych, bogatych w wiedzę, godziwie wynagradzanych szkoleniowców jest to niemożliwe.

Zbyszek Stefański

 

 

 

.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku