Mamy ciekawą dyskusję pasjonatów tenisa stołowego…
Cztelniczka odpisuje panu Krzysztofowi:
Echa ME – do Krzysztofa Piwowarskiego
Szanowny Panie Krzysztofie,
nie ma sensu z Panem dyskutować…
…bo się z Panem niemal w całości zgadzam.
Przedstawił Pan fakty, a jak wiadomo polemizować z faktami nie ma sensu.
Broniłam Nęcka, bo osiągnął sukces.
Pisze Pan, że to był mój cel.
Cel był nieco inny.
Zastanowić się, dlaczego przy okazji historycznego wyniku więcej krytyki niż pochwał zbiera trener kadry.
Tego nie rozumiem.
Rozumiem, że trudno do końca się cieszyć z wyniku Li Qian, bo osoby naturalizowane, przynajmniej dla mnie, nie przynoszą tyle radości co Polacy.
W związku z tym z jednej strony kibicowałam Grzybowskiej, bo ta wzbudza moją większą sympatię, z drugiej zaś rozsądek podpowiadał, że Li Qian ma większe szanse na tytuł mistrzowski.
Grubba i Kucharski potrafili pociągnąć za sobą media i kibiców.
Błaszczyk i Krzeszewski już nie.
Li Qian nawet na to nie ma szans.
Wcześniej atakowałam Dziubańskiego i twierdziłam, że Partyka i Grzybowska nic wielkiego nie osiągną.
Ku mojemu zdziwieniu i uciesze stało się inaczej.
Grzybowska zdobyła medal ME.
Ale wracajmy do Nęcka, jego ocen i ciekawych wniosków wynikających z tej dyskusji.
Mniej interesujące pytanie na początek.
Kogo by Pan wybrał na trenera kadry?
Czy jest lepszy kandydat?
Hiszpańskie ME pokazały, że władze PZTS dokonały wyboru najlepszego z możliwych.
Jednak dla mnie najciekawszy wątek wprowadza Pan, pisząc o drużynie klubowej i własnych wychowankach.
Do niedawna myślałam, że prawdziwy sukces trenerski to wychowanie zawodników.
Wychowankowie mieli dawać „papiery” na objęcie stanowiska trenera kadry.
Chyba nadszedł czas (zaraz Z. Stefański się włączy w polemikę J), żeby odejść do tego modelu.
Wyjaśniam dlaczego.
Kogo wychowali Grycan, Kucharski, Nęcek, Krzeszewski, Rzemek, Dryszel, Dziubański – w kontekście tego, co piszę powyżej?
Stąd wniosek, przeciwny do tego, co twierdzi Pan Krzysztof, że trzeba się przestawić, gdyż tenis stołowy coraz bardziej opiera się na indywidualnościach.
Zgadzam się, że optymalny klub to ten, w którym trenuje kilka grup od młodzika do seniora, a wychowankowie zasilają pierwszą drużyną.
Kiedyś pisałam na łamach portalu, „Bardziej niż medal Li Qian cieszyłby mnie projekt, w którym uczestniczy setka siedmiolatków – bo to jest droga do dobrego”, dziś te słowa podtrzymuję.
Wrócę na chwilę do myśli z pierwszego felietonu, w którym pisałam na trenerze siatkarzy.
W zasadzie Antiga do był człowiek znikąd.
A po mistrzostwach świata stał się gwiazdą.
Trener Nęcek udowodnił swoją wartość zdobywając medal.
Złoty – jakiego jeszcze nie mieliśmy w historii tenisa stołowego.
A Pan pisze, że trudno znaleźć sukcesy trenerskie.
Co z tego, skoro ME okazały się jego wielkim sukcesem.
czytelniczka
Linki zaprzyjaźnione:
Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej
Komentarze
jacek świtalski / 4.10.2018
na pytanie o prowadzenie zawodnika od dziecka do seniora wskazuje:
Zbyszek Pietkiewicz
Łukasz / 8.10.2018
Jak można się cieszyć z sukcesu Li Qian? Czy Polski system ją wychował? Czy ten sukces pomoże polskiemu tenisowi stołowemu w rozwoju?
Gdyby nie była chowana przed polskimi zawodniczkami – np. Kasią Grzybowską (przynajmniej takie plotki gdzieś przeczytałem) to teraz pewnie cieszylibyśmy się ze złota POLKI!
Co Li Qian dała Polskiemu tenisowi stołowemu? Co dała całemu systemowi?
Złoto w tej formie jest nic nie warte. Liczy się rozwój społeczności, ludzi, a nie jakiś sukces 2 osób: trenera i zawodniczki.