Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Dlaczego trenować w międzynarodowych grupach?

Na początku moich rozważań zadam 2 prowokacyjne pytania:
1. Dlaczego w ciągu ostatnich 2 dekad międzynarodową karierę z Polskich zawodników zrobiło 2 graczy mieszkających i trenujących za granicą? A chodzi mi tutaj o Lucjana Blaszczyka i Jakuba Dyjasa.
2. Dlaczego np. Natalia Partyka i Katarzyna Grzybowska często odstępują poziomem od pozostałych polskich zawodniczek?

Odpowiedź na zadane pytania jest w zasadzie prosta:

W obydwuch przypadkach decyduje możliwość trenowania i grania (czytaj obcowania) z innymi, często odmiennymi kulturami gry.

To bardzo ulepsza jakość gry i jest nie do wyuczenia. To umiejętność nabyta.

A tak się dzieje w wypadku naszych 2 pań, które obstawiają od ponad 10 lat wszystkie międzynarodowe wyjazdy i obozy kosztem innym.

A w przypadku okrojonego budżetu ma to bardzo duże znaczenie.

Przy wyrównanym poziomie techniki, możliwości treningowych, talentu, zaangażowania obycie (ogranie) międzynarodowe ma często decydujące znaczenie w zwycięstwie, czy porażce.

Bardziej mi pasuje określenie OGRANIE.

To pojęcie ogólne, ale bardzo ważne w tenisie stołowym ogarniające zarówno sferę fizyczną (np. nowe techniki uderzeń, schematy poruszania się) jak i mentalną zawodnika (np. większe obycie i pewność siebie).

Obozy międzynarodowe, zagraniczne wyjazdy, czy turnieje niejako wymuszają konfrontację z innymi szkołami tenisa stołowego w Europie i na świecie.

W konsekwencji w wyniku np. wspólnych treningów, rozmów poszerza się postrzeganie tenisa stołowego.

Przejawia się to np.lepszą techniką użytkową, nowym gdzieś tam podpatrzonym serwisem,  sposobem zachowania pomiędzy piłkami, czy innowacyjnym przygotowaniem psychicznym do ważnych gier.

Do tego dochodzi nabywana wiedza zawodnicza i trenerska zdobywana chcąc, niechcąc przy takich okazjach.

To dlatego nawiasem mówiąc już od lat postuluję konieczność spisywania przez trenerów kadry swoich doświadczen i wiedzy w formie np.e-broszur, które byłyby do dyspozycji zainteresowanych.

Nasze broszury tutaj: Broszury szkoleniowe.

Przecież nasi szkoleniowcy dostają ta wiedzę za nasze pieniądze. Niech się z nią więc podzielą!

Wracając do konieczności jak najczestszych międzynarodowych kontaktów szkoleniowych zadaję sobie następne pytanie.

Dlaczego w Polsce tak rzadko organizowane są międzynarodowe obozy szkoleniowe nie mówiąc o sympozjach trenerskich?

Proszę mnie oświecić, ale chyba jedynym obozem międzynarodowym organizowanym w Polsce w ciągu lata (w ciągu roku?) jest obóz organizowany przez moją szkołę.

Międzynarodowy Obóz Szkoleniowy Brzeg Dolny 2017.

Wracając do tematu: dlaczego w Polsce tak rzadko organizowane są międzynarodowe obozy szkoleniowe nie mówiąc o sympozjach trenerskich?

Myślę, że dzieje dzieje się to głównie z 2 przyczyn:

  • Brak kontaktów międzynarodowych naszych polskich trenerów, czy organizatorów obozu
  • Niedocenianie znaczenia i wartości takich akcji

Na dowód czego mogę opowiedzieć o moich doświadczeniach, że w ciągu już niespełna 20 lat organizowania obozów międzynarodowych w Polsce na palcach 1 ręki mogę wyliczyć trenerów, którzy chcieli wspólnie z nami trenować. A przywoziłem często silne grupy treningowe łącznie z członkami kadr narodowych Niemiec.

Konieczność zdobywania międzynarodowego doświadczenia tak naprawdę zrozumiało w Polsce 2 zawodników: Lucjan Błaszczyk i Jakub Dyjas.

Można by do tego dorzucić jeszcze Jakuba Kosowskiego, choć nie do końca.

Mieli swoje epizody Daniel Górak i Bartosz Such.

Polscy zawodnicy nie chcą zapłacić ceny za możliwość bycia najlepszym w Europie, czy na świecie.

A wiedzą doskonale, żeby dokonać dużego skoku jakościowego w grze trzeba się pożegnać z ojczyzną i wyjechać do silnej grupy treningowej gdzieś na świecie.

Dlaczego gdzieś na świecie?

Ano dlatego, że kompletnie nie wykorzystano i nie zagospodarowano boomu na tenis stołowy na przełomie lat 80-tych i 90-tych.

Nasi prezesi przez prawie 3 dekady głównie zajmowali się samymi sobą lub prowadzeniem prywatnych biznesów kosztem dyscypliny (Adam Giersz, Wojciech Waldowski).

Niektórzy z nich nie mieli kompletnie wizji rozwoju dyscypliny (Ryszard Weissbrodt) lub nie znali się na tym, co robią (pan Dachowski, czy pan Kłys).

Piszę to niechętnie, bo chciałbym, żeby kuźnią talentów na skalę przynajmniej Europy była moja kochana Polska.

Tymczasem straciliśmy za dużo lat i pieniędzy, by z dnia na dzień stać się potęgą szkoleniową w Europie.

Dzisiaj powinniśmy postępować dwutorowo.

Z jednej strony organizować silne grupy międzynarodowe w Polsce.

Z drugiej strony umożliwiać naszym najlepszym, nazdolniejszym treningi z najlepszymi w Europie.

Zapomnijmy na razie o świecie.

Jak to robić?

Z chęcią odpowiem zainteresowanym.

Zresztą kto uważniej śledził naszą stronę wcześniej może uważnie przeczytać moje artykuły w tej sprawie. Podawałem szereg pomysłów (postudiuj  archiwalną stronę).

Nigdy z nich nie skorzystano.

Mam obecnie wielu zawodników w kadrze landu Niedersachsen. To jeden z najlepszych landów w tenisie stołowym w Niemczech.

Z tej grupy dwójka zawodników jeździ na obozy kadry Niemiec.

Najlepsi z moich graczy nich mieli od początku sezonu po 5-6 startów i obozów miedzynarodowych.

Nie wspominając o ligach i turniejach młodzieżowych, gdzie grają i startują zawodnicy i zawodniczki z innych krajów.

Ostatnio były  słowackie Malaczki poprzedzone 5-dniowym obozem w silnej międzynarodowej grupie.

To oczywiste, że takie starty kreują takie cechy charakteru i poprawiają jakość gry jak pisałem wcześniej.

Nie wychodzi to zawsze na dobre od razu. Często trzeba czekać latami.

To właśnie m.in dlatego np. przeciętna kadetka Sabine Winter parę lat później zdobywa medale na MŚ, IO, czy ME.

I to pomimo swego przeciętnego (patrz topspin forhend) wyszkolenia technicznego.

Wnioski nasuwają się same.

Do roboty panie nowy prezesie.

Zbyszek Stefański

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

drapichrust / 18.03.2017

Słuszne uwagi. Większość (nie wielu, ale właśnie znakomita większość) polskich pingpongistów to minimaliści zadowalający się miesięczną pensją w wysokości 10-20 tys. zł miesięcznie w klubie. Ich nie interesuje rozwój, wyzwania, podjęcie ryzyka. Zresztą dawniej niektórzy próbowali wyjeżdżać ale źle trafiali jak Such, Kusińska czy Górak. To się też przekłada na brak graczy czołowej 50 świata, którzy wyszliby z naszego kraju (Błaszczyk, Dyjas czy Li Qian to inne historie). W sporcie zwłaszcza w wieku 18-25 lat trzeba mieć ambicje, szukać możliwości treningu, a nie tylko patrzeć gdzie więcej zapłacą. Zresztą brak kadr zawodniczych przekłada się na brak kadr trenerskich i działaczowskich. Wszyscy to zwykłe zadufane w sobie groszoroby i dlatego ta dyscyplina jest tam gdzie jest.

czytelniczka / 22.03.2017

„Dlaczego w ciągu ostatnich 2 dekad międzynarodową karierę z Polskich zawodników zrobiło 2 graczy mieszkających i trenujących za granicą? A chodzi mi tutaj o Lucjana Blaszczyka i Jakuba Dyjasa.”
Teza ta wydaje się dość dyskusyjna, o czym już pisałam. Najlepszy wynik Lucjana Błaszczyka w singlu w MŚ to ćwierćfinał w Tjanjin w 1995, a więc zawodnika (jeżeli dobrze pamiętam) Baildonu Katowice. Takiego wyniku, mimo pobytu w Niemczech, nigdy później nie osiągnął.
Najlepszy wynik w singlu w ME to, o ile się nie mylę, ćwierćfinał w Bremie w 2008 r. – pobyt w Zugbrücke Grenzau.
Igrzyska Olimpijskie nie były udane, jeżeli chodzi o grę pojedynczą.
Pierwszy medal w grach deblowych ME w Birmingham 1994 roku – a więc także za czasów, gdy reprezentował polski klub.
Z prostego zestawienia wynika, że po przenosinach do Niemiec Błaszczyk grał na poziomie zbliżonym to tego, który prezentował w Polsce.
Na analizowanie Jakuba Dyjasa jest jeszcze za wcześnie.

Z.S / 22.03.2017

Do tego musi pani dorzucić kilkanaście maedali z ME w debla, miksta, czy w drużynie za czasów pobytu w niemczech Lucka. Był też z tego, co kojarzę na jednych z ME najlepszym zawodnikiem z największą liczba zwyciestw w turnieju drużynowym. Do tego dochodza trofea w lidze mistrzów i niemieckiej Bundesligi.

Zs / 6.04.2017

Zapraszam do dyskusji.

Kowalski / 6.04.2017

A starty w turniejach międzynarodowych to kto finansuje ? Bez tego nie ma wyników

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku