Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

GURU, a może pan Chabroz?

GURU
Chciałbym zaznaczyć, że piszę ten tekst bez cienia jakichkolwiek negatywnych uczuć w stosunku do osoby, osób, który on dotyczy.
Raczej z dozą niesmaku, dyskomfortu, ale przede wszystkim z powodu wielkiego rozczarowania.
Też dlatego, że dotyczy osoby, osób, które darzyłem wielkim szacunkiem i którym wiele zawdzięczam.
Naszego przysłowiowego guru wspierałem przez całe dekady na różnych etapach jego życia.
A przed paroma miesiącami zostałem zmieszany z błotem w brutalny, cyniczny choć zaowoulowany sposób.
Odczekałem parę miesięcy, nabrałem do tego dystansu i opary kadzideł i kadzenia opadły.
Odniosę się do paru tez, które krąża na pingpongowej dzielni (DRUKOWANYMI LITERAMI).
Ale na początek moja teza do Was szanowni czytelnicy:
Jest wiele dróg na drodze do mistrzostwa i do rozwoju. Nawet jeśli są inne od naszej to przynajmniej je akceptujmy.

————————————————————————–
ISTNIEJE TYLKO JEDNA DROGA DO OSIĄGNIĘCIA MISTRZOSTWA -w tym przypadku chodzi o tenis stołowy.
Choć próbuje to mieszać z filozofią, religią, nauką i Bóg wie z czym.
Mieszkam w Niemczech od ponad 25 lat. Z większością znanych niemieckich trenerów byłych lub obecnych jestem po imieniu. I proszę mi wierzyć, że nigdy nie słyszałem od żadnego z nich nazwiska naszego guru, a tym bardziej jego koncepcji.
NIEMIECKI SYSTEM JEST DO BANI.
Ileż w tym jest braku pokory.
Ja studiuję (nie tylko teoretycznie) praktycznie niemiecki system od przeszło 25 lat. I to od najniższych poziomów. A to z tego powodu, że musiałem zaczynać od 0. Pierwszy trening, pierwsza rakietka dla wychowanka, pierwszy turniej okręgowy aż do członkostwa kadr narodowych Niemiec moich wychowanków, medali Mistrzostw Niemiec, medali z wielu turniejów międzynarodowych, a nawet ME.
Piszę to dlatego, żeby Państwu uzmysłowić, że na własnym organiźmie codziennie doświadczam pozytywne (tych jest więcej), i negatywne skutki (tych jest zdecydowanie mniej) niemieckiego szkolenia.
Nie jest on idealny – przyznaję. Ale który system jest idealny?
Ale go całkowite kwestionowanie, a nawet wyśmiewanie to buta i brak pokory o czym już wyżej pisałem. A może zaślepienia własną nieomylnością?
Życzyłbym każdemu systemowi choć 10% procent tego, co niemiecki tenis stołowy dokonał w ciągu np. ostatnich 20 lat. No żeby nie przesadzać w ciągu ostatnich 10 lat…
No i żeby być całkowicie wyzutym bez stroniczności w ciągu ostatnich 5 lat.
Boll, Ovtcharov, Filus, Solja, Franziska, Mitelham, Kaufmann, Neumann…
GRY I ZABAWY – NIEISTOTNA RZECZ NA DRODZE DO MISTRZOSTWA.
O roli gier i zabaw w nauczaniu tenisa stołowego w sporcie wyczynowym pisałem już wielokrotnie. Udowadnia to też wielu trenerów, nauczycieli sportu, czy psychologów.
Oczywiście ich znaczenie maleje proporcjonalnie do wieku zawodników i zawodniczek, a piszę tutaj o sporcie wyczynowym.
Ale – moim zdaniem – na podstawie 35 lat praktyki trenerskiej w paru krajach na najwyższym poziomie gry i zabawy są niezbędne w procesie treningowym.
Wielokrotnie byłem bacznym obserwatorem treningów kadry narodowej Niemiec. Wiem też na co dzień, co jest treścią zajęć obozów kadr narodowych Niemiec, bo moje obywie córki ( i nie tylko) są od wielu lat ich członkami. Praktycznie nie ma zajęć bez elementów zabawy.
I to pomimo tego, że trenerami kadr narodowych Niemiec jest wielu uznanych chińskich szkoleniowców…
I tak przechodzimy do tematu głównego:
CHINY TO JEDYNA DROGA DO MISTRZOSTWA
Tak – nikt nie podważa, że Chiny stworzyły model mistrzostwa w tenisie stołowym.
Ale istnieje wiele innych dróg.
Ale Chiny to nie Europa. Wojskowy dryl w komunistycznym reżimie to nie demokracja.
A przymuszanie tam jest czymś innym, co wolna wola tutaj.
Jak to przeszczepić – nie da się.
To 2 alternatywne światy.
CERTYFIKATY ZDOBYTE W POLSCE MUSZĄ BYĆ HONOROWANE W NIEMCZECH I INNYCH KRAJACH – kolejne widzimisię.
Niemcy – jeśli w kraju w który poszczególne landy tego kraju nie nostryfikują i nie uznają dyplomów i świadectw innych landów tego kraju to co tutaj mówić o natychmiastowym uznaniu papierów innych krajów.
Jest to najczęście bardzo czasochłonny proces wymagający szeregu dodatkowych szkoleń, kursów, studiów.
A czasami że choćby skały …..y nic się wskóra. Nie uznają.
Na własnej skórze przekonałem się o tym w przypadku uznania moch papierów trenera II klasy tenisa stołowego po studiach po ukończeniu specjalizacji tenisa stołowego na AWF-ie. I to z udokumentowaną przeszłością trenera kadry narodowej Polski.
Musiałem się wspinać od najniższych szczeblów kursów.
I co 2-3 lata muszę to odnawiać.
A w przypadku uznania dyplomu magistra i nauczyciela wychowania fizycznego z paroletnią przeszłością udokumentowanej pracy w zawodzie nauczyciela w polskich szkołach po wielu latach walk musiałem w Niemczech studiować 3 semestry….
… by uczyć w niemieckiej szkole podstawowej.
Sami sobie wyciągnijcie wnioski.
Na koniec konkluzja.
Nasz guru i jego jedynie słuszna koncepcja wyrosłą na tle nieudolności intelektualnej, lenistwa, braku siły przebicia naszych innych elit trenerskich.
Paradoksalnie Wasza słabość dała siłę naszemu guru.
Wyrósł na bazie odwiecznej kontensacji, narzekania, niedokształcenia, braku woli rozwoju polskich szkoleniowców – czytaj często lenistwa.
Zapronował to, co sobie wymyślił i nie ma do tej pory na to alnternatywy.
Gwoli prawdy i sprawiedliwości – wiele rzeczy jest słusznych.
Gdyby tylko z nich wyrzucić całą pseudo religijno-psychologiczną otoczkę to mielibyśmy bardzo wartościowy program na miarę Europy, świata?
I jeszcze jedna rzecz – nawet najlepsze programy potrzebują alternatyw.
Zbyszek Stefański

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku