Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Krzysztof Piwowarski pisze

Refleksja.

PZTS

Czasami wydaje mi się, że PZTS to „Piękna i Bestia”: do południa ślicznotka dbająca o pozytywny wizerunek, a gdy zegar wybije dwanaście taktów, zmienia się w potworną bestię żądną krwi. Dlaczego tak sądzę? Oto szykuje się narodowy dzień pingponga, a wokół tego dnia tyle pozytywnych zachowań, aż milo słyszeć i widzieć. Jednakże, gdy skręcimy za róg, gdzie nikt nie widzi i nie słyszy, związek zamienia się w BESTIĘ. Niedawno wystąpiłem z prośbą o udostępnienie mi informacji o regulaminie Zarządu, Prezydium Zarządu, Wydziału Rozgrywki czy Kolegium Sędziowskiego. I co usłyszałem? Że to informacja przetworzona i nie dostanę jej. Rozumiem, że pewnych danych się nie dostanie od ręki, ale żeby podstawowe dokumenty opisujące uprawnienia, odpowiedzialność były dokumentami niedostępnymi, by wzdragano się je udostępnić to już paranoja. Chyba że takich dokumentów nie ma, a wszystko, co się dzieje wewnątrz PZTS, jest na zasadzie: kto pierwszy wstaje, ten rządzi.

Jerzy Grycan

Jerzy to istny Leonardo polskiego tenisa stołowego. Można go nie lubić, można mieć inne zdanie o jego pomysłach, jednakże to on jest faktycznym demiurgiem polskiej myśli szkoleniowej.

Oczywiście zaraz usłyszę, że to nieprawda, że to jakieś sekciarstwo i jeszcze inne inwektywy, i co by nie mówić, wszystkie te głosy są oparte na niewiedzy.

Piszę o tym, bo wpadł mi w ręce artykuł, w który Jerzy podsumowywał swoje siedem lat z radosnym tenisem stołowym. Jak wspomina: „W latach 2010-2017 w ramach programu zrealizowaliśmy m.in.: ponad 200 dni całodziennych warsztatów dla trenerów/liderów w ponad 20 miastach; ponad 500 dwugodzinnych skype’owych telekonferencji; ponad 150 trenerów ukończyło pierwszy etap szkolenia rocznego FUNdamenty 1; ponad 30 trenerów ukończyło drugi etap rocznego programu FUNdamenty 2; prawie 1000 dzieci uczestniczyło w 23 obozach letnich i zimowych; do tej pory w programie uczestniczyło szacunkowo ponad 2000 dzieci szkolonych w różnych miejscach Polski”. Jurkowi nie można zarzucić wiedzy, zna swój warsztat trenerski, więc można mieć nadzieję, że ta grupka przeszkolonych z tego Jurkowego warsztatu coś uszczknęła.

Jurek, opisując swoje FUNKY, podaje, jakimi metodami badawczymi kontrolował efektywność szkolenia. Aż się prosi o pytanie, jakimi metodami posługiwali się trenerzy kadry w PZTS, by obiektywnie dokonać oceny swoich działań szkoleniowych. A jaką metodą posługiwał się Dyrektor Wyszkolenia PZTS?

Jerzy tworzy świat tenisa stołowego, w którym rozwój przechodzi nie tylko zawodnik, ale trener, opiekun czy działacz. Zauważa, że bez harmonijnego postępu wszystkich „nóg” nie ma sukcesu sportowego, osobistego, emocjonalnego, że nie da się przeskoczyć pewnego etapu rozwoju.

Jednak nie mogę się z nim zgodzić co do wniosków, a szczególnie co do narzekania na innych w kwestii rozwoju polskiego tenisa stołowego.

Drogi Jurku, to, że Chiny i Azja w tenisie stołowym jeszcze nas wyprzedzają, nie jest jakimś szczególnym przypadkiem ani dowodem dominacji tej rasy nad białym człowiekiem. Kiedyś noc polarna się skończy i może nastanie biały dzień, ale w wyniku ekspansji cywilizacyjnej Azjaci zrównają się z naszym poziomem i być może to Afryka wskoczy na podium.

Zgadzam się, że w polskim społeczeństwie zanika moda na uprawianie sportu w ogóle (tu mam trochę odmienne zdanie, gdyż e@ sport zaczyna docierać do młodych, a i w e@ potrzeba dobrej kondycji fizycznej i znajomości dyscypliny sportowej), a moda na tenis stołowy w szczególności (jest to nieprawda). Tenisa stołowego nie ma w mediach głównego nurtu w Polsce. Istnieją różne media internetowe, które zazwyczaj zajmują się totalną destrukcją, jest to niezrozumiały zarzut, szczególnie z ust człowieka, który był wzorem prawomyślności, może dokonała się w Tobie jakaś przemiana, że nie drażnią Cię już machloje na szczeblach władzy?

Masz rację, że w polskich klubach jest rekreacyjne szkolenie i prowadzenie indywidualnych lekcji z „najzdolniejszymi” dziećmi. Tylko gdzie ci „TRENERZY” mieli się tego nauczyć, skąd mieli czerpać dobre wzorce? Ci, którzy powinni dostarczać wzorców, w tej sprawie nic nie zrobili i nic nie robią. I Ty temu też jesteś winny, bo gdy miałeś szansę coś w tej sprawie zrobić, nie uczyniłeś nic.

Narzekasz na brak współpracy naukowej z uczelniami i że na akademiach wychowania fizycznego nie szkoli się trenerów tenisa stołowego, w związku z tym absolwenci będący nauczycielami wychowania fizycznego nie znają podstaw tenisa stołowego. A dlaczego mieliby szkolić, gdy władze polskiego tenisa stołowego w tych sprawach nie potrafią nic przedsięwziąć. Czy uważasz, że narodowy dzień pingponga coś zmieni w tej sprawie? Trzeba mieć pojęcie o tenisie stołowym, o pingpongu nie tylko z pozycji odbijacza, ale także o tym, jakie ten sport może nieść przeslanie dla młodych, starszych i tych jeszcze starszych, by nie zapomnieć o chorych. Jeżeli zwiążesz te wszystkie wątki, to uwierz mi – może wszystko się odwrócić na naszą stronę.

Jurku, narzekasz, że w Polsce upadł status społeczny trenera, że trenerzy pracują bez gratyfikacji finansowych, ale jak sam zauważyłeś, w Polsce można na palcach policzyć trenerów. Ci, co uważają się za trenerów, z myślą trenerską mają niewiele wspólnego, to są zwykli sztundziarze.

Szacowny trenerze, mistrzu, chwalisz się, że uczestnik szkolenia w ramach programu FUN wygrał zawody w grupie 13-latków, fajna to wiadomość, jednakże to pokazuje, że dopiero 1 z 1000 zawodników z Twego szkolenia osiągnął sukces, czyli i Twoja metoda szkoleniowa nie jest taka doskonała. Ja uważam, że potwierdza to moją obserwację, że w Polsce 1 z 1000 z każdej grupy wiekowej jest w stanie osiągnąć sukces na miarę Europy.

Masz rację, że najlepsze kluby polskiej ligi powinny prowadzić szkolenie dzieci, jednakże dla wielu z nich jest to 5. koło. Dwa sezony temu proponowałem, by kluby superligi miały obowiązkową małą superligę, jednak działacze przemilczeli ten temat.

Jurku, informujesz, że Twój program do tej pory rozwijał się jako prototyp na małą skalę, ale obecnie pracujesz z PZTS nad przeniesieniem programu na skalę ogólnopolską. Przypomina mi to, jakbyś mięsożercę chciał karmić tylko warzywami, a to nie tędy droga. Postaraj się przekonać ich do swojej metody nie nakazem, ale szkoleniem. Porównując to do Chin, jak wiesz są różne szkoły i style kung-fu i wszystkie są dobre, jednak wszystkie mają jednakowe założenia: trzeba trenować, systematycznie, z zaangażowaniem.

Proponuję obejrzeć film dok „Top Spin” produkcja  USA, opisuje drogę zawodników z USA  do Londynu na igrzyska.

Co tam w regulaminie – licencja trenerska

Czytamy pkt. 3.4.4 regulaminu rozgrywek na sezon 17/18 i dowiadujemy się, że od sezonu 18/19, aby otrzymać licencję trenerską, warunkiem jest ukończenie szkolenia organizowanego przez PZTS. Tylko przyklasnąć, od wielu lat to postuluję, ale nasuwają się też w tej sprawie wątpliwości. Wg tego zapisu wszyscy trenerzy w Polsce, którzy chcą otrzymać licencję, a jest ona obowiązkowa, gdy chcemy prowadzić na zawodach drużynę klubową lub zawodnika, muszą przejść szkolenia PZTS. I tu zaczynają się schody, bo kto ma poprowadzić takie szkolenie, jaka jest podstawa programowa tego szkolenia, czy ma się ono kończyć egzaminem, czy wystarczy lista obecności itd.

I najważniejsze pytanie, czy PZTS zdąży to wszystko ogarnąć przed sezonem 18/19. Niedawno postulowałem, by uruchomić (a jest to technicznie możliwe) platformę z zestawami testowymi o różnych poziomach trudności, odpowiadających poszczególnym klasom trenerskim. Wypełnienie takiego testu odpowiadałoby uzupełniającemu egzaminowi trenerskiemu.

Problem pojawia się, gdy zgłoszą się trenerzy mający tytuły trenerskie lub instruktorskie nadane przez MSiT do 2010 oraz przez uczelnie sportowe ze specjalizacją tenis stołowy. Czy PZTS uzna te dokumenty kwalifikacyjne, czy też uzna je za nieważne, to jest zagwozdka!

Idea słuszna, tylko czy wykonanie okaże się dobre.

I ostatnia uwaga, czy egzamin trenerski, o którym mowa, można uznać za egzamin zawodowy?
Krzysztof Piwowarski

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

Marek / 4.10.2017

Można gdzies w sieci obejrzec ten film wspomniany wyzej?

"k.p" / 5.10.2017

na niektórych kanałach kablówki np. sundance (wersja z lektorem)
ale mozna wpisać w wyszukiwarkę: https://youtu.be/lJ4OXj02AbY
to nie jest film o technice gry, ale o motywacji, wyrzeczeniach, potrzebach zawodnika by osiągnąć sukces sportowy. a tak na marginesie nagroda finansowa za tytuł mistrza USA w ts to …… 3 500 USD, tak 3500 USD.

"k.p" / 5.10.2017

by zrozumieć niektóre decyzje chińczyków ich motywację, warto tez obejrzeć i ten film:

https://youtu.be/o42v0YWsJ3o

Orzel / 6.10.2017

Ta strona upada a szkoda jestescie za madrzy takim sumieniem thurzy?

Z.S / 7.10.2017

Wreszcie znalazłem trochę czasu dla ukochanej strony.

Cieszę się, że mogę się z Wami podzielić po raz kolejny swoimi refleksjami.

Ten portal powstał, by propagować piękno tej dyscypliny, to po pierwsze.

Po drugie – co dla mnie ważniejsze – by w pięknie swobody i wolności myśli dzielić się z Wami tym co mnie trapi, interesuje i wzbudza emocje w temacie tenisa stołowego przede wszystkim.

Zawsze mnie raziło ograniczanie swobody myśli i wypowiedzi lub narzucanie innym swojej narracji.

Internet dał taką możliwość i ta strona temu służy.

Powala układy, szczypie w oczy i mówi inaczej.

To w niej piękne i to niezależnie od oszałamiającego rozwoju mediów społecznościowych.

Jednak tutaj spokój i cisza.

A nie upstrzykane reklamami, obrazami i filmami strony Facebooka.

Zresztą to nie sztuka zalożyć swój profil i wspomagając się systemem (czytaj też dać się manipulować) próbować za wszelką cenę zaistnieć.

Tutaj nikt i nic nie może mi zabronić, czy skontrolować.

Sam jestem sobie sterem i okrętem do czego zresztą zachęcam i innych.

Zakładajcie swoje autorskie strony internetowe, wyżywajcie się na nich, piszcie o swoich przemyśleniach, by wspomagać dyscyplinę.

Przyciągnijcie swoich czytelników, ale bez tej całej fejskiej otoczki, która zresztą po cześci wami manipuluje.

Co to znaczy, że strona pada?

Dla mnie wyznacznikiem jej wartości nie są żadne komercyjne osiągi, tylko czystość nieskrępowanej wypowiedzi i merytoryka.

Nie znam, żadnego polskojęzycznego portalu o takiej zawartości wiedzy na temat tenisa stołowego.

Nie piszę tego, by się pochwalić tylko, tylko by stwierdzić fakt.

Dlatego śmieszą mnie stwierdzenia, że strona pada, które słyszę od lat.

Strona sama się broni zawartością i wartością samą w sobie.

Nie podaję tylko i wyłącznie – jak kopiujący karabin maszynowy – kolejnych newsów, gdzie ktoś wygrał lub przegrał.

To można przeczytać wszędzie i byle gdzie.

To żadna sztuka skopiować i wkleić.

Ta strona to misja i ciągłe wyzwanie.

Jak ktoś tego nie rozumie to zawsze dla niego strona będzie padać.

Ale to już nie mój problem.

Z.S

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku