Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Krzysztof Piwowarski pisze

Trochę anty spostrzeżeń, doświadczonego zawodnika (nie tylko wiekiem), czyli wspomnienia z Iławy 2018.

Na wstępie gratulacje dla Zbigiego Stefańskiego za kunszt trenerski i zdobycie przez podopieczną tytułu Mistrza Niemiec, a że przypadkiem to córka, tym sukces cenniejszy, bo najciężej szkolić własne dzieci! Oczywiście potwierdza to też, że nie tylko fundamenty potrafią wychować klasowego, mistrzowskiego zawodnika.

Dosyć tego kadzenia, przejdźmy do trudniejszych tematów.

Jak wszem wiadomo, każdy facet ma trochę pierwiastka kobiecego, który ujawnia się, gdy zaczynamy mówić „weszłem” zamiast „wszedłem”. Puryści językowi nie dostrzegają tego i na siłę zaczynają nas poprawiać, aż dziwi, że taką zaćmę mają na obu oczach. Oczywiście oni są w 150% faceci, którzy kochają nosić sweter.

Puryści purystami, a ja jestem niedoinformowany. Byłem uczestnikiem (zawodnikiem też) zawodów sportowych, które szumnie nosiły miano Indywidualne Mistrzostwa Polski Weteranów (Iława, 1-3 czerwca 2018). Tylko na wszystkich dotychczasowych organizatorów, chciałbym wiedzieć, które to z kolei: 15, 30, a może 80 lub 1? Kto to wie, które to Indywidualne Mistrzostwa Polski Weteranów? Może chodzi o to, żeby nie przypominać niektórym, by nie zauważyli upływu lat!

Chciałbym podziękować organizatorom za 1 minuty ciszy za Janka Targosińskiego. Niektórzy obecni na sali prominenci powinni sypać głowę popiołem za rzucanie kłód pod nogi nawet w tak prozaicznej sprawie jak przyznanie panu Jankowi odznaki zasługi PZTS za krzewienie tenisa stołowego.

Jeszcze raz dziękuję to było GREAT remembrance!!!

Czasami wydaje mi się, że wiem, dlaczego nie ma ciągłości w numeracji Indywidualnych Mistrzostw Polski Weteranów: żeby zapomnieć, że w poprzednich było tyle wpadek organizacyjnych. Co roku mówi się o walce z dopingiem brew beer i nie dlatego, że jest zakazany, ale dlatego, że wpływ etanolu na fair play jest ograniczony, a często wywołuje agresywne zachowania. Mamy kulturę, jaką mamy i to bez względu na miejsce bytowania, zajmowane stanowiska czy wyssane mleko z piersi matczynej.

Narzekano na organizatorów i sędziego głównego, że, według co niektórych zawodników, była kiepska organizacja, bo ciągnęło się i ciągnęło. To nie była winna miejscowych organizatorów, ale systemu narzuconego przez centralę, który usiłując udowodnić swoją przydatność zdalnie sterował przebiegiem zawodów. Jeszcze ma to rację bycia w przypadku eliminacji, jak i gier pucharowych, lecz gdy chodzi o gry tzw. pocieszenia, to poza twardymi zasadami resztę trzeba pozostawić organizatorom.

Startowało 266 zawodników, jak na polski tenis stołowy, liczba robi wrażenie, i dlatego mimo przeciągnięcia się zawodów w drugim dniu turniejowym, wszystko odbywało się zgodnie z twardymi zasadami, trzeci dzień (finałowy) był bez zgrzytów organizacyjnych.

Przyszły sezon to wielkie przemieszczenia, obecne tuzy swych kategorii wiekowych przechodzą wyżej, i jeżeli myślą, że będzie im łatwiej, to mogą się pomylić i to bardzo, bo tu strzyka, i tam zacznie strzykać, i rączka nie ta, i płucko nie nadąża pompować O itd.

Jak ja oceniam te zawody, jechałem raczej z nastawieniem po co, a jeszcze sypnięcie się (wyleciały czopy z mojej okładki) okładziny i musowa zmiana na nieograną spowodowały wyraźny spadek endorfin (serotonina), co odbiło się na jakości gry (moja wina, brak profesjonalizmu). Zniechęcony, ostatnim rzutem dokonałem jeszcze jednej zmiany i tu, proszę uwierzyć, zaszła zmiana diametralna, zaczęło mi wszystko się jakoś kleić, jeszcze fh nie siedział, bh nie do końca był taki jaki chciałem, ale zacząłem być pozytywnie nastawiony i zdobywać punkty, wygrywać sety i mecze. Nie byłem ostatni w swej grupie wiekowej i to już sukces jest.

Oczywiście to zasługa nie tylko dokonanej zmiany, ale przemiana była zasługą grupy dopingowej Jacka i Marty, którym dziękuję z całej mocy.

Plotki.

Jak niosła plotka, w superlidze zachodzą poważne zmiany i niektóre klubu postanowiły definitywnie postawić na naszych krajowych zawodników, czy to prawda, czy sen, dowiemy się niedługo.

Były prezes PZTS zamienił ze mną kilka słów, ale chyba to był przypadek!!!

Po korytarzach hali snuł się najważniejszy pan od weteranów, ale żadnych plotek z tego obszaru nie słyszałem, kombinowali coś między sobą, i to raczej szeptali o nagrodach, a nie o modelu i systemie tych rozgrywek (weteranów), ale w pewnym czasie to raczej chodzi o bycie, a nie o niebycie.

Co do PZTS, czekam na nowy regulamin rozgrywek, co dalej z FUNDAMENTAMI i robieniem Polaków w bambuko, dostałem odpowiedzi na zadane miesiąc pytania, jednak muszę je doprecyzować, bo to, co dostałem, nie do końca mnie zadowala.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku