Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Ma Long najlepszy

W finale Ma Long pokonał Fana Zhendonga 4:3 po dramatycznej końcówce.

Zakończyły się mistrzostwa, które są klęską Europy.

I nie tylko Chińczycy nam odjechali. Japonia i Korea Południowa to kolejne nacje, które plasują się tuż za Chińczykami i wyprzedzają Europę.

Kończy się era Timo Bolla.

Przez moment myślałem, że to mogą być jego mistrzostwa.

Zdrowy, własna hala i kibice, dobre losowanie (bez Azjaty do ćwierćfinału) i być może szczególna motywacja do wygrania złotego medalu.

Wiek wcale nie musiał przeszkadzać w zdobyciu mistrzostwa.

Giganci tego sportu rodem z Europy (Klampar, Persson, Waldner, Schlager) w tym wieku potrafili zdobywać najwyższe laury.

Inna sprawa, że tym wymienionym w kruszeniu Chińskiego Muru pomagała cała plejada innych gwiazd m.in z nieodżałowanym Andrzejem Grubbą.

Chyba ten skądinąd sympatyczny zawodnik nie dorósł do ich mistrzostwa?

Timo Boll jako Europejczyk właściwie przez swoje najlepsze lata był właściwie sam.

Czasami wspierał go Samsonov i Ovtcharov, raz Maze.

Timo miał lata, gdzie w jaskimi lwa potrafił wygrać Puchar Świata w Chinach bijąc po drodze 3 najlepszych Chińczyków.

Na parę imprez rangi mistrzowskiej w swoich najlepszych nie pojechał m.in na skutek złej polityki startowej.

Za dużo grał, za mało odpoczywał.

Rozdrabniał się grając w pomniejszych turniejach za pieniądze zamiast przygotować się do imprezy rangi mistrzowskiej.

W międzyczasie pingpong się zmienił.

Zaczęła dominować siła i nieco inna taktyka, niż jeszcze parę lat temu.

Pojawiła się nowa generacja chinskich graczy (i nie tylko), a Europa w międzyczasie nie wykreowała godnego następcy, żeby nie wspomnieć o generacji graczy.

Dima Ovtcharov przy całym szacunku do jego gry jawi się na tle najlepszych azjatyckich graczy jak celtycki kloc.

Problem europejskiego szkolenia jest szerszy począwszy od bezkrytycznego ściągania masy azjatyckich graczy do Europy poprzez zwykłe lenistwo do pracy rodzimych Eurpejczyków aż do zaniku europejskiej myśli szkoleniowej ślepo wpatrzonej w Chiny.

I tu paradoksalnie zgadzam się z Adamem Gierszem, który swojego czasu mówił, że to Europa ma narzucać innym swoje racje, a nie odwrotnie.

Różnią nas tylko przesłanki takiego myślenia.

A te są biegunowo odmienne…

Problem w tym, że Europa nie ma nic do zaproponowania.

W kobietach azjatycka (czytaj głównie chińska) dominacja trwa i nic nie zapowiada jakiejkoliwek zmiany przez następną dekadę.

Nie ta mentalność, nie to szkolenie, nie te pieniądze, nie te perspektywy.

Polacy…

Na miarę swoich możliwości, umiejętności, realiów organizacyjnych i środowiskowych.

Nasz najlepszy zawodnik Kuba Dyjas trenuje na co dzień w Niemczech i poległ 0:4 w pojedynku z Timo Bollem.

To za mało jak na brązowego medalistę ME w singlu i nadzieję polskiego-europejskiego tenisa stołowego przy mojej całej sympatii do tego zawodnika.

O swoich uwagach, co do jego gry pisałem tutaj:

Gładka przegrana Jakuba Dyjasa

Te słowa czyta moja starsza córka Zosia krytykując mnie za zbyt ostre słowa pod adresem Kuby…

Reflektuję się więc, bo i też tak myślę: Kuba – głowa do góry, jesteś bardzo utalentowany i cała kariera przed Tobą.

Musisz jednak parę rzeczy zmienić…

Pech Li Qian i jej zatrucie pokarmowe skupia jak w soczewce wszystkie problemy polskiego tenisa stołowego.

Pisałem o tym też tutaj:

Ubogi krewny

Dziwna liczba trenerów i ich kompetencji, brak rodowitej Polki na wysokim poziomie, brak lekarza Polaka na najważniejszej imprezie sezonu, stawianie na wąską grupę zawodniczek, niedofinansowanie.

Jeśli chodzi o organizację to na pewno była to wspaniała promocja tenisa stołowego.

Cała organizacja, oprawa mistrzostw będzie chyba służyła jako odniesienie dla następnych organizatorów imprez najwyższej rangi przynajmniej w Europie.

Niemcy są chyba jedynym krajem w Europie, który może zgromadzić na turnieju tenisa stołowego komplet publiczności.

Nic jednak nie ukryje głębokiego kryzysu dyscypliny na Starym Kontynencie.

Malejąca liczba osób uprawiających tenis stołowy, uboga myśl szkoleniowa, brak indywidualności trenerskich, a więc i zawodniczych i zalew Europy azjatyckimi graczami czynią spustoszenia.

Cóż nam pozostaje?

Praca od podstaw i nadzieja, że wezmą się za to odpowiednie osoby.

Zbyszek Stefański

Linki zaprzyjaźnione:

Mecze video

Wszystko o Mistrzostwach Świata w Düsseldorfie

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku