Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Nasze 5 minut

Mam teraz urlop. W zaciszu wieczornych godzin rozmyślam o naturze człowieka, która nierzadko nam podpowiada żeby za wszelką cenę zaistnieć. I oczywiście przekładam to na nasze tenisowe podwórko.

 

Rozumiem osoby, które latami dążyły do pewnych celów i zaistnienia na scenie. Kiedy po długim czasie nadarza się szansa ich zrealizowania stają przed życiową szansą. To jest ich właśnie tytułowe 5 minut.

Problem tylko w tym jak te 5 minut wykorzystać?

Będąc młodym chopakiem byłem absolutnym fanem pana Adama Giersza. Sukcesy Andrzeja Grubby, Leszka Kucharskiego, Stefana Dryszela, Andrzeja Jakubowicza robiły wrażenie na młodym, zakochanym w tenisie stołowym chłopaku.

Trener kadry narodowej Adam Giersz był w latach swojej trenerskiej świetności osobowością na skalę europejską, może nawet światową.

Przyszły lata upadku komunizmu, czas zakładania prywatnych biznesów. Raptem okazało się, że od Lucka Błaszczczyka i Tomka Krzeszewskiego ważniejsze są parapety nowo budowanego domu. A ja nie wiedząc właściwie dlaczego siedziałem na schodach mieszkania w bloku pana Giersza i odpruwałem orzełki z koszulek Butterfly´a, by je móc sprzedawać parę dni później przy okazji jakiegoś turnieju ogólnopolskiego. Promując przy okazji nowo powstałą firmę GASPORT.

Dopiero pewna ważna rozmowa z Jurkiem Grycanem powiedziała mi człowieku: Quo vadis?

Drugi przykład. Wojciech Waldowski wyjeżdża na zachód. Jest połowa lat 80-tych. Gra w niezłych klubach w Niemczech np. w Würzburgu.

Parę lat temu przy okazji szukania dobrego zawodnika przez mój klub pojechałem tam. Rozmowa z menadżerem (tym lekko kulejącym) klubu z Würtzburga była bardzo miła. Kiedy się dowiedział, że jestem z Polski od razu padło nazwisko Waldowski. Okazało się, że pan Wojciech Waldowski tam grał. Zapytałem się tak pro forma jakie wspomnienia są związane z tym panem? Zasłonę miłosierdzia spuśćmy nad tym, co usłyszałem.

Co się dzieje dalej? Pan Waldowski na przełomie lat 80-tych i 90-tych wraca do Polski. I pod płaszczykiem wielkich zmian pobudza do życia rzeczywiście obumarłą Radę Trenerów. Ja mu wtedy naprawdę uwierzyłem! Miałem już parę latek więcej, ale jego pomysły działały na wyobraźnię. Tylko, że równolegle z hasłami zmian zakładał konkurencyjną firmę AGASPORT. A tą Radę Trenerów, która go doprowadziła do członkostwa w zarządzie PZTS dziś kompletnie ma w głębokim poważaniu.

Dlaczego to wszystko piszę?

Ci dwaj ludzie mieli swoje 5 minut dla polskiego tenisa stołowego. Mogli zrobić i mogą zrobić bardzo dużo dla następców Grubby, Kucharskiego i Błaszczyka.

Może nie dorośli? Może to ich wszystko przerosło? Może banknotowe zera przesłoniły, a zarazem ograniczyły autentyczny talent w zrobieniu z pingponga TENISA STOŁOWEGO?

Ich czas mija. A ja z niepokojem spoglądam w przyszłość…

Niech wreszcie nastanie ktoś, kto kocha tenis stołowy. Ktoś, kto wie, że szacunek nie kupuje się za pieniądze, ale za to, co po nim zostaje.

A wtedy o jego 5 minutach będą rozmawiały być może całe pokolenia.

Zbyszek Stefański 

 

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku