Na 6 złotych medali do zdobycia nasi zachodni sąsiedzi zdobyli 5.
Nie licząc srebrnych i brązowych.
Klasą dla siebie był 40-letni Timo Boll, który rozegrał świetny finałowy pojedynek ze swoim kolegą z reprezentacji Dimą Ovtcharovem.
To 8 tytuł (niebywałe) tego niezwykle utalentowanego zawodnika.
W konkurencji singla kobiet 3 Niemki w pierwszej 8.
W finale Solja wygrała ze swoją reprezentacyjną koleżanką dość wyraźnie, ale poziom nie porywał.
Widać wyraźny regres poziomu gry kobiecego tenisa stołowego w Europie.
Na tym tle bardzo blado wypada występ naszych reprezentantek, która tylko jedna pokazała się z dobrej strony.
Natalia Bajor przegrała minimalnie – mając 2 piłki meczowe – z późniejszą zwyciężczynią Solją 3-4.
Awans do pierwszej 16 to mimo wszystko sukces.
Ale na koniec pytanie: jak tam umiejętności w grze na obronę?
Bez nich nasza sympatyczna zawodniczka nie ma większych szans na wygranie czegoś poważniejszego.
Słaby występ zanotowała Natalia Partyka i Katarzyna Grzybowska – brązowa medalistka przedostatnich ME w singla.
Wśród mężczyzn polscy zawodnicy zawiedli.
Zresztą poza jednym razem zawodzą od lat.
Wciąż nie rozumiem dlaczego PZTS nie chce szukać nowej krwi trenerskiej.
Żaden z zawodników wszedl do pierwszej 16.
Polskim rodzynkiem był finał męskiego debla z udziałem udział Jakuba Dyjasa.
Tym samy Jakub udowodnił, że jest czołowym deblistą Europy.
Pamiętajmy jednak, że ten zawodnik grał już kilka temu w półfinale ME singla i pierwszy raz w finale debla.
Koniec końców wyniki polskich reprezentantów i reprezentantek są na pewno poniżej oczekiwań. ビットコインスポーツブック
Tym bardziej, że graliśmy u siebie.
Co więcej w wynikach niektórych zawodników i zawodniczek widać wyraźny regres.
Nie wiem, czy obostrzenia pandemiczne uniemożliwiły udział szerokiej publiczności oglądanie bądź, co bądź najlepszych zawodnikow i zawodniczek naszego kontynentu.
Bo jeśli nie to frekwencja na trybunach to jedna wielka katastrofa.
Na pochwałę zasługuje bardzo dobra organizacja w przekazie gier i wspaniała oprawa telewizyjno-internetowa, którą zapewnił PZTS.
Wielkie brawa za organizację w tych przecież niełatwych pandemicznych jeszcze warunkach.
Szkoda, że w parze za tym nie poszły wyniki sportowe.
Średnia wiekowa 4 finalistów i finalistek to 34.5 lat.
Jak tu walczyć z najlepszymi Azjatami po epoce Bolla i Ovtcharova?
Póki co, nie widać następców tej klasy.
Póki co nie widzę większych perspektyw dla europejskiego tenisa stołowego w konfrontacji z Chińczykami i azjatycką spółką.
Póki co chyba nie warto krytykować za bardzo niemieckiego systemu szkolenia, bo można się ośmieszyć przynajmniej na poziomie europejskim.
Jeśli jednak 40-letni Boll wygrywa ME to jakie mamy – my Europa – perspektywy?
I toz całym szacunkiem do jego niebywałych dokonań.
Ovtcharov też już nie będzie chyba grał lepiej.
Pozostaje nadzieja, że nowe pomysły i idee wprowadzane przez ETTU w pracy i szkoleniu z europejskimi najmłodszymi talentami dadzą w niedalekiej przyszłości jakieś konktetne efekty.
Póki co stawiam na koniec prowokacyjne pytanie: ile startów międznarodowych przed letnimi ME kadetów i juniorów miała polska reprezentacja?
Wyniki ME: tutaj
Linki zaprzyjaźnione:
Zbyszek Stefański
Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej
Komentarze
Xu / 2.07.2021
No i wreszcie trener Stefański przyznal ze Europa nie ma zadnych szans z Chinami w tenisie stołowy a wcześniej uważał inaczej.
Z.S / 4.07.2021
Wcześniej jak o tym pisałem Timo Bool był o parę lat wcześniej młodszy np. w ćwerćfinale MŚ sprzed paru lat z Ma Longiem napędził mu porządnego strachu, że ten po szczęśliwym wygraniu 6 seta
wręcz emocjonalmnie eksplodował. Przypominam, że z tego, co pamiętam wygrał PŚ (2 razy chyba) ogrywając po drodze najlepszych Chińczyków i działo się się to m.in w Chinach. Ovtcharov też potrafił najlepszym Azjatom napedzić strachu. Dzisiaj powoli obydwaj schodzą ze sceny, a ja przynajmniej nie widzę nastepców w Europie.To jedna sprawa. Druga sprawa to o czym wtedy pisałem to aspekt psychiczny. Zbyt dużo było i jest psychicznej, mentalnej niemocy, by pokonywać Chińczyków. Jak słyszałem analizę potencjalnego losowania przez trenera reprezentacji Krzeszewskiego, który się modlił, by nie trafić na Chińczyków to zaniemówiłem Tylko nieliczni potrafili w ostatnich latach, dekadach potrafili poza takie Krzeszomyślenie wyjść.Dlatego mogli wygrywać i wygrywali. Dzisiaj i w perspektywie paru następnych lat nie widać tej klasy zawodników, a więc i tego sposobu myślenia. Niestey