Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Pewnie się znowu komuś narażę…

…ale, co tam, mam to głęboko w poważaniu.

Piszę to co, myślę.

Jeżdżę po Polsce i słyszę, że coraz to nowe osoby biorą się za organizację obozów.

Otwierają pingpongowe biznesy raczej, prą do przodu i uważają, że są już najlepsi.

Tak jak ja 30 lat temu, który dzisiaj dzisiaj mówi, że wie niewiele…

Mienią się też tacy nie wiadomo dlaczego wielkimi trenerami.

Cóż, lata lecą, a życie wymaga płacenia rachunków…

Wiara w Chińczyków

Kompletna bzdura, bo Chińczyk jak każdy może być lepszy lub gorszy jako znawca tenisa stołowego.

Jak każda nacja.

W Niemczech pracują tabuny Chińczyków, a to moja córka jest najlepsza w Niemczech w swojej kategorii wiekowej.

A ja co?

Prosty Polak, który ma marzenia…

Dalej pewnie będzie bardzo trudno, ale przynajmniej satysfakcja, że to moje dzieło.

Od pierwszego treningu, pierwszej piłki, pierwszego sukcesu, pierwszej gorzkiej porażki, pierwszych łez, pierwszego medalu, czy pucharu.

Nie potrzebowałem do tego jakiegoś chińskiego mentora.

Wystarczyło paru mentorów z Europy własna pasja i zaangażowanie.

Koniec końców od czasu jak chińscy szkoleniowczy zalali Europę ta ostatnia dołuje jak nigdy w dotychczasowej historii tenisa stołowego.

Zawodnik, a trener to 2 różne światy.

Trzeba lat, nawet dekad, by dorosnąć ze świata zawodniczego do trenerskiego, do tego na poziomie.

Nawet najbardziej agresywna promocja nie pomoże jak nie ma metodyki, psychologii, a przede wszystkim pedagogiki postępowania z zawodnikiem.

Upadają nawet największe nazwiska, największe Akademie (np.Schlagera), bo często nie ma serca, tylko biznes.

To, że ktoś był (jest) dobrym zawodnikiem, bardzo rzadko oznacza, że będzie dobrym trenerem.

Nie ma po rostu chemii i pasji.

Robi sie to z potrzeby materialnej, a nie z potrzeby serca.

Oczywiście przyciągnie się paru, ale to na początek, potem pustka, frustracja i opowiadanie banaluk.

Szukasz trenera, zapytaj się go nie o to, co osiągnął jako zawodnik, tylko, co jako trener….

Często usłyszysz banały, brednie lub zwykłe kłamstwa.

Wielu podpina się pod sukcesy innych i dyskredytuje innych szkoleniowców.

Wystarczy parę sztund, jakiś obóz i płyną opowieści o cudzie trenerskim tego, czy innego dyletanta.

Niech poda taki trener jedno nazwisko z czołówki Polski, czy chociażby województwa.

Wielu tzw. szkoleniowców, czy organizatorów obozów nie poda ci żadnego nazwiska swego wychowanka albo skłamie po prostu licząc na niewiedzę.

Dlaczego?

Ano dlatego, że wychowanie zawodnika z czołówki Polski, ale tak naprawdę od podstaw – od pierwszej piłki, treniningu to lata ciężkiej, mozolnej, często niewdzięcznej pracy na którą tylko decydują się nieliczni.

Reszta to tzw. podpinacze…. lub sztundziarze na zasadzie treningu bum, bu, bum, byle zajechać zawodnika i powiedzieć: u mnie to trening, co?..

Póki tak będzie, to nic nie będzie oprócz nabitych w butelkę naiwnych dzieciaków i ich rodziców….

Zbyszek Stefański

 

 

 

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

k / 25.07.2018

Obozów zawsze było dużo w każdym zakątku polski. Kolejne osoby po prostu zaczynają to robić typowo zarobkowo reklamując się przy tym jacy to oni fantastyczni.

Z.S / 25.07.2018

Tylko, ze to nie takie proste. Renomę buduje się latami. Dobry zwodnik jest rzadko dobrym trenerem.

jolo / 27.07.2018

Tylko dlaczego mamy im zabronić się dobrze reklamować ? To rynek później weryfikuję umiejętności danych trenerów . Taki zawodnik który powoli kończy karierę to co ma zrobić jak nie ma jeszcze renomy ? Właśnie próbuję ją zdobyć ….

Mike / 27.07.2018

Panie Zbyszku a co dalej z alfabetem?

Z.S / 27.07.2018

Nie zabraniam się nikomu reklamować, jest wolny rynek. Ale nie podbierając innym zawodników i klientów opowiadając bzdury, że się jest świetnym trenerem. Renomę zdobywa się ciężka, systemową pracą np. współpracując z pobliskim szkołami, pisząc autorski program dyscypliny, prowadzac własną grupę szkoleniową. W ten sposób poszerza się rynek dla siebie i nie zawłaszcza się nie swoich. A przy okazji uczy się własnego rzemiosła, a jedzie tylko na nazwwisku zawodniczym.

Z.S / 27.07.2018

Niedługo…

Mike / 28.07.2018

Panie Zbyszku jeszcze słowo odnośnie wspomnień .Może posiada Pan jakieś materiały ( zdjęcia statystyki) z okresu kiedy był Pan jeszcze juniorem i trenował we wspaniałej grupie ( Piotrek Frąckowiak , Grzesiek Nurzyński , Arek Rydlewski , Wojtek Błażek i wielu wielu innych) To były piękne czasy. Może zechciałby Pan opisać parę wspomnień od tak zwanej kuchni.Wasze treningi turnieje obozy. Myślę że wiele osób chętnie zapoznałoby się z taką lektura bo to że ma Pan o czym pisać nie ulega wątpliwości.
Pozdrawiam

Z.S / 28.07.2018

Oczywiście, że posiadam. Prowadziliśmy dzienniczki treningowe. Mam takie grube zapisane bruliony z tamtych lat. Byliśmy wspaniała, umotywowaną grupą, która nabiła mase medali na MP. Niektózy z nas poszli dalej i byli reprezentatntami Polski. To zresztą był początek wspaniałej kariery trenerskiej Jurka Grycana po krótkim epizodzie z MRKS-em. Na naszych oczach dojrzewał ze wszystkimi wszystkimi zaletami, ale i też wadami jako trener.Po odejściu Jurka Klimkowski i Giersz zdemolowali, zdemontowali nas w bardzo krótkim czasie. Oczywiście – mogę o tym napisać.Pozdrawiam

Mike / 28.07.2018

Czekam z niecierpliwością .Być może i ja napiszę w komentarzu kilka swoich wspomnień (rocznik 72). Zaczynałem grać gdy OTK organizowane były na Hallera (dawny MRKS). a juniorów AZS-u trenowała wtedy nieodżałowana Pani Madzia Kucharska i Pan Józek Kaczyński. .Qrcze łza się w oku kręci
Pozdrawiam

Z.S / 28.07.2018

Tak to moje (nasze czasy).Pozdrawiam i zapraszam do napisania wspomnień

Mike / 28.07.2018

Aby nie zaśmiecać wątków na tej wspaniałej stronie poczekam na Pana artykuł wspomnieniowy i tam opiszę kilka ciekawych (tak mi się wydaje) wspomnień z tamtych lat. Panie Zbyszku do pióra

Z.S / 28.07.2018

Niech pan zaśmieca, niech pan pisze. Zapraszam…

Mike / 28.07.2018

Ok skoro mam Pana błogosławieństwo to jutro coś naskrobie.
Pozdrawiam

Z.S / 28.07.2018

Czekam niecierpliwie…

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku