Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Polska – Węgry 3:2 – mamy medal!

Oto relacja naocznego świadka ćwierćfinałowego spotkania z Węgierkami:

Z nadzieją na zwycięstwo polscy kibice zasiedli w CEZ Arenie, aby obserwować zmagania naszych zawodniczek z Węgierkami.

Ćwierćfinał został osiągnięty dzięki cennemu zwycięstwu 3:1 nad Hiszpanią oraz dwóm wysokim wygranym z Francją i Słowacją.

Droga Węgierek do pierwszej ósemki była dużo trudniejsza.

Dla zawodniczek znad Balatonu szczególnie ważne okazało się zwycięstwo nad Czeszkami 3:2.

O awansie do najlepszej ósemki Mistrzostw Europy zdecydował bowiem zaledwie jeden set.

Mecz rozpoczęła Li Qian z Georginią Potą.

Pierwszego seta wygrała bardzo pewnie, ani razu nie myląc się w ataku i bardzo dobrze broniąc się z drugiej strefy.

Polka zwyciężyła 11:2. Wydawało się, że Pota, która nie dysponuje zbyt szybkim topspinem nie będzie w stanie zagrozić naszej zawodniczce.

Początek drugiego seta to potwierdził.

Polka zaczęła od prowadzenia 7:0.

Całego seta grała niemal perfekcyjnie, a Węgierka nie była w stanie wygrać żadnej piłki, którą statystycy tensowi określają jako winner.

Set zakończył się wynikiem 11:7. 

Trzeci set był dużo bardziej wyrównany.

Polka miała szansę rozstrzygnąć go na przewagi, lecz nie udało się meczu zakończyć w trzech setach.

Powrót do dobrej gry nastąpił w czwartej partii, którą Li Qian wygrała i dzięki temu początek meczu okazał się pomyślny dla naszej reprezentatki.

W drugiej grze spotkały się Xu Jie i leworęczna Toth.

Ksenia kilka razy odrzuciła rywalkę od stołu, starannie rozrywając akcję, w których rywalka broniła się lobami.

Dobry początek, wygrana na przewagi powinien dodać pewności siebie.

Tak też się stało w początkowej części seta.

Polka objęła prowadzenie 8:4.

Gdy rywalka zbliżyła a się na jeden punkt, poprosiła o przerwę.

Cel był jasny: wygrać drugiego seta. Sztuka ta nie udała się, mimo wysokiego prowadzenia.

Na takim poziomie nie można pozwolić, żeby rywalka zdobywała sześć punktów pod rząd. Toth zwyciężyła 11:9.

Rozwój wydarzeń przy stole spowodował, że Xu nie mogła odnaleźć właściwego rytmu gry.

Po wielu niewymuszonych błędach wyraźnie przegrała trzeciego seta 2:11.

W czwartym secie niepokojący był początek.

Ksenia straciła pewność uderzeń. Nie trafiła aż czterech lobów, a jest rzeczą oczywistą, że takie piłki należy wykorzystywać.

Z meczu, w którym wszystko dobrze się zapowiadało: wygrana pierwszego seta, prowadzenie 8:4 w drugim, na dobrych zapowiedziach się skończyło.

Toth wygrała 3:1.

Humoru nie mógł poprawić mecz Partyki z Lovas. Po pierwsze dlatego, że nie było to ładne spotkanie.

Po drugie, zwłaszcza w pierwszym i drugim secie Natalia była mało skuteczna, popełniając błędy w odbiorze serwu, pierwszym tempie i wydaje się stosunkowo prostym pasywnym bloku.

Po trzecie Lovas to zawodniczka w zasięgu Polki.

Po czwarte i najważniejsze ze względu na wynik.

To był dziwny mecz.

Nieudany początek Natalii, ale po dwóch setach wszystko się odmieniło.

Polka zaczęła zdobywać punkty bezpośrednio z serwisu.

Zaczęła trafiać mocnym forhendowym topspinem, potrafiła pokazać charakter i odrobić straty.

Oczywiście, pozostaje niedosyt, a to dlatego, że Partyka nie wykorzystała trzech piłek meczowych.

Zamiast prowadzenia w meczu Polek, na tablicy widniał wynik 2:1 dla Węgier.

Trochę obawiałem się konfrontacji Li Qian z Toth.

Jak mówią trenerzy, Węgierka jest  zawodniczką o tak zwanej dobrej ręce.

Swobodnie gra topspin forhend, ma łatwość w utrzymywaniu piłki na stole.

Obawy okazały się zupełnie nieuzasadnione.

Polka zagrała bardzo precyzyjnie w obronie, praktycznie wyłączając szybki forhend Toth. Rotacyjne topspiny nie sprawiały trudności Li Qian.

Polka dominowała zdecydowanie w każdym z trzech setów i zwycięstwo było bardzo wyraźne.

Do decydującego pojedynku przystapiły Xu Jie i Pota.

W pierwszym secie lepsza okazała się Węgierka.

Moim zdaniem Ksenia zbyt dużo piłek kierowała do bekhendu rywalki, samemu za mało wykorzystując forhend.

Zmieniło się to w drugiej partii.

Polka zaczęła rozrzucać rywalkę, grać pod łokieć.

Kluczem do zwycięstwa w secie była także odważna i agresywna gra.

W tej części meczu wydawało się, że Xu musi przede wszystkim grać odważnie topspinem forhendowym, a nie opierać grę na dużej ilości piłek ze strony bekhendowej.

Oczywiście, łatwo jest to napisać.

W sytuacji gdy Pota kierowała wiele szybkich piłek w lewą stronę stołu, założenia taktyczne trudno było realizować.

Czwarty set padł łupem Węgierki.

Była szybsza, dokładniejsza i precyzyjniejsza.

Wytrzymywała wymiany, często kontrując zarówno bekhendem jak i forhendem.

Piata odsłona to horror i dramaturgia w jednym.

Fatalny początek Kseni nie zapowiadał nic dobrego, a z każdą przegrywaną piłką Polka była bardziej zrezygnowana.

Przegrywała 0:6, a później 2:9 i nic nie wychodziła naszej zawodniczce.

Niby od niechcenia zagrała dwie piłki, ale co najważniejsze je wygrała.

Zrobiło się 5:9.

Pota chciała uspokoić nerwy.

Jednak na prawdziwe nerwy czas miał jeszcze przyjść.

Gdy zawodniczka Węgier zdobyła dziesiąty punkt, trudno było przewidywać dobre zakończenie.

Ksenia wygrała siódmą, a potem ósmą – dość kontrowersyjną wymianę.

Sędziowie przyznali punkt Polce, mimo że Węgrzy domagali się zakończenia meczu. Twierdzili bowiem, ze piłka zagrana przez Ksenię uderzyła w boczną część stołu.

Decyzja sędziów była korzystna dla Polski.

Sam siedząc kilka metrów od stołu miałem problemy, żeby jednoznacznie ocenić, komu powinien być przyznany punkt.

Sędziowie byli najbliżej.

Na tym jednak emocje się nie skończyły.

Kolejny odbiór Kseni wylądował na kancie stołu.

Zdawało się, że limit szczęścia został wykorzystany.

Owo szczęście zostało zastąpione bardzo dobrą grą Polki.

Wygrała na przewagi seta i to my możemy się cieszyć z awansu do najlepszej czwórki Starego Kontynentu.  

(pz)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku