Prezentujemy Państwu małą galerię zdjęć pana Ryszarda Banaszkieiwcza.
To postać bardzo rozponawalna w polskim światku tenisa stołowego Weteranów i Amatorów.
Zresztą co ja będę tutaj za dużo się rozwodził.
Poczytajcie i posłuchajcie pana Ryszarda:
Garaż z pucharami w Brzegu Dolnym
Swój garaż urządziłem na wzór muzeum, bowiem ustawiłem na półkach i nie tylko zdobyte przez 14 lat puchary i różne statuetki.
W Weteranach zadebiutowałem w czerwcu 2003 roku w Mistrzostwach Polski w Nowej Rudzie, gdzie na dzień dobry w deblu od razu zdobyłem Mistrzostwo Polski, zaś w grze pojedynczej jedynie 9 miejsce.
Z jednej strony/od wejścia prawej/ , ustawiłem na półkach trofea wyłącznie za zdobyte 1 miejsca.
A teraz trochę o tych półkach.
Może 5 lat temu, już nie pamiętam odwiedził mnie mój kolega o 2 lata starszy Rysiek Szewczuk z Ziębic.
Ongiś czołowy weteran Polski – przyjeżdżał do mnie do Brzegu Dolnego na treningi.
Po kilku z nich zawiozłem go do garażu w którym teraz jestem, by pochwalić się swoimi pucharami, które ustawiłem w głębi garażu za kotarą.
Puchary ustawione były bez ładu i składu.
Częściowo stały na półkach, a że było ich tak dużo, więc ustawiałem je na lodówce, telewizorze, stole i na stoliku również.
Rysiek „dobre serce” zadeklarował się, że z Ziębic do mnie do Brzegu Dolnego prześle półki i to gratis.
Po niedługim czasie pocztą dostałem szczelnie spakowane półki, które ze wstydem się przyznaję nierozpakowane stały w kącie garażu aż do 25 lipca 2016 roku.
Tego dnia dojrzałem,by je rozpakować i zamontować bowiem czas leciał, a ja wciąż grałem z niezłym skutkiem.
W związku z tym i pucharów przybyło na tyle, że już nie mieściły się w tym pomieszczeniu .
Między pucharami ustawiłem statuetkę Venus z Millo, którą zdobyłem startując 6 lat temu w turnieju w Wiśniowej Górze k/Łodzi.
W tym trudnym turnieju wzięła udział czołówka Polski, wówczas kategorii 60-64 i zawodnicy z mojej kategorii 65-69.
Niespodziewanie wygrałem te zawody.
W finale pokonałem 3:1 Sylwka Żywotka z Łodzi.
Na tyle niespodziewanie, iż jeden z uczestników Stasiu Janicki z którym wygrałem w grupie obserwując finał powiedział, że się powiesi.
Na szczęście nie spełnił swoje grożby.
Mało tego – czuje się na tyle dobrze, że w minionym sezonie (w tym roku)wygrał kategorię 65-69 pokonując w finale Mariana Wożniaka z Radomia(ongiś I-ligowego zawodnika „Broni” Radom).
Nawiasem mówiąc 5 czy 6 lat temu w Jastrzębiu Zdroju,w turnieju OPEN udało mi sę wygrać z Marianem.
Z drugiej strony garażu,od wejścia na lewo, ustawiłem puchary i statuetki za 2 i 3 miejsca.
Między innymi na półce znajduje się but holenderski, który zdobyłem w grze deblowej w Mistrzostwach Europy w Rotterdamie.
Razem z Marianem Wyrzykowskim w turnieju pocieszenia zajęliśmy 1 miejsce pokonując 42 pary.
Poniżej półki umieściłem niektóre medale.
W części za kotarą ustawiłem na półkach puchary oraz kilka na lodówce.
Tę część garażu żartobliwie nazywam kawiarnią, bowiem znajduje się w niej telewizor, komputer bez internetu, kuchenka, ekspres do kawy,czajnik, chwilowo wyłączona lodówka, a w niej różnego rodzaju alkohole, talerze, filiżanki.
Przy wejściu z lewej strony usytuowałem polową umywalkę, a przy wejściu z prawej strony radio.
Jedynym mankamentem jest brak ubikacji,ale przecież Polak potrafi.
Jakoś sobie trzeba radzić, nieprawdaż? Teraz trochę o mnie.
Przez 42 lata byłem trenerem(nota bene I klasy i wciąż nim jestem, ale już w stanie spoczynku).
Pracowałem kolejno,jako trener koordynator w klubie sportowym „Rokita” w Brzegu Dolnym.
Założyłem z kolegami tę sekcję, w klubie w Głosce Księgnice(jako pierwszy trener-pionier).
W Lubinie w I-ligowym „Zagłębiu”, również w klubie sportowym sportowym w Wołowie.
Po 42 latach zrezygnowałem z trenerki.
Zająłem się sobą.
Poczułem się zmęczony i wypalony.
Wiadomo – trener pierwszy jest na treningu, a ostatni wychodzi z sali.
Po rezygnacji zacząłem grać w meczach 4 i 5 ligi.
Brałem również udział w różnego rodzaju turniejach w GP Wołowa (jestem twórcą tego turnieju) w Brzegu w woj.opolskim, w Mistrzostwach Dolnego Śląska, w”Grand Prix” Polski Weteranów, w Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Europy i Świata Weteranów.
W sumie w ciągu tych 14 lat zdobyłem 141 pucharów i statuetek za 1,2 i 3 miejsca.
Z tego zdążyłem już rozdać 10 pucharów, a to 3 wnukom mojej przyjaciółki Danusi, dyrektorce szkoły, w której trenuję, do baru „Bistro”, do kawiarni” Lustro cafe”, za nader uprzejmą obsługę i już nawet nie pamiętam komu.
Co do mojej gry, ta wciąż sprawia mi przyjemność.
A teraz trochę o sezonie 2015/2016.
Nie chwaląc się – nieżle mi poszło .
Na 9 turniejów GP Polski, 6 razy byłem pierwszy, jeden raz drugi, dwa razy 3 i raz w Warszawie 7.
Zostałem mistrzem Dolnego Śląska Weteranów w grze pojedynczej, Mistrzem Polski Weteranów w grze podwójnej i wicemistrzem Polski w grze pojedynczej.
Z kolei w minionym sezonie 2016/2017 poszło mi nieco gorzej
W Międzyzdrojach w Międzynarodowym Turnieju Weteranów -2.
Natomiast w turniejach z cyklu „GP” Polski,byłem: 2, 2 x 3,2 x 5 i raz -7.
W Ożarowcach w MMP Weteranów zdobyłem wicemistrzostwo w grach pojedynczych i podwójnych,
w Wałbrzychu w IMP Weteranów zostałem wicemistrzem, w Bieczu w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Sędziów byłem 1.
Nota bene pomimo swoich 76 lat,wciąż jestem czynnym sędzią państwowym.
W Wołowie w Mistrzostwach Dolnego Śląska Weteranów zająłem 1miejsce.
A więc sumie mimo wszystko nie było najgorzej.
Na pytanie dlaczego gram w turniejach żartem odpowiadam gram z dwóch powodów: bo lubię grać oraz wciąż nie wiem który będę, a jestem bardzo ciekawy.
To tyle moich dokonaniach, o garażu i moich trofeach w nim. Pochwaliłem się nieco, nieprawdaż?
Jest takie przysłowie:jak cię widzą,tak cię piszą, ot co.
Co do garażu.
Nie trzymam w nim samochodu, gdyż mieszkam około 2,2 km (piechotą 20 minut).
Dla mnie wygodniej jest trzymać samochód koło bloku.
Dygresja.
Kilkanaście lat temu, gdy jeszcze prowadziłem treningi z dziećmi na zakończenie sezonu postanowiłem je pożegnać przed wakacjami.
Zaproponowalem swoją kawiarnię jak żartobliwie nazywałem garaż.
Wtedy w garażu wszystkie puchary zgromadzone były za kotarą.
Jedna z dziewczynek (około 13 lat) – w czasie pożegnania (napoje,ciastka,herbata), powiedziała,że u mnie jest ładniej, niż u niej w domu .
Wtedy dziewczynki i chłopcy w czasie pożegnania chodzili za tzw.potrzebą za krzaki.
W tym zakresie nie zmieniło się do dzisiaj.
Ciekawe,co by teraz po latach powiedziała o garażu.
Nie pamiętam, która to dziewczynka, ale przypuszczam, że teraz ma około 27-28 lat.
To tyle o garażu i moich wynikach w tenisie stołowym.
Rysiek Banaszkiewicz
Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej
Komentarze
ADAM / 29.07.2017
Rysiu jesteś „WIELKI”.Przejdziesz do historii najlepszych Weteranów w tenisie stołowym w 20 i 21 wieku.Gratuluję i pozdrawiam