Obecnie pracuje on z reprezentacją Japonii, która trenuje w centrum tenisa stołowego w Dusseldorfie. Wydaje się tylko kwestią czasu kiedy Jun Mizutani, będący podopiecznym chorwackiego trenera, stanie się kolejną wielką gwiazdą światowego tenisa stołowego. Na czym właściwie polega fenomen tego człowieka?
Amizic prowadzi treningi w inny sposób niż większość trenerów. Dla każdego ze swoich podopiecznych ma przygotowany oddzielny zestaw ćwiczeń. W Polsce najczęściej wszyscy zawodnicy, bez względu na to do jakiej gry mają predyspozycje i jakie są ich słabe a jakie silne strony, grają te same elementy. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale jest to po części spowodowane tym, że na jednego trenera często przypada od 8 do 15 zawodników. W takich warunkach jest trudniej o prowadzenie zajęć indywidualnych. Dla porównania trener reprezentacji Japonii zajmuje się przede wszystkim trójką tenisistów (Mizutani, Kishikawa, Takakiwa) . W Chinach wygląda to podobnie i jest to jeden z czynników decydujących o tym, że Azjaci są potęgą w światowym ping pongu. W naszym kraju brakuje specjalistów. Jednym z nich na pewno był Jarosław Kołodziejczyk, który razem z Leszkiem Kucharskim przyczynił się jako trener do zdobycia kilku medali Mistrzostw Europy w kategorii kadetów i juniorów. Z tym, że teraz pracuje w Austrii, a my z jego wiedzy i kontaktów w światowym tenisie już nie korzystamy.
Dużą zaletą Mario Amizica jest łatwość w znalezieniu wspólnego języka z zawodnikami. Poza tym nie trudno zauważyć, z jakim zaangażowaniem Chorwat podchodzi do swojej pracy. Podczas trwania zajęć jest bardzo aktywny, wychwytuje i koryguje błędy swoich podopiecznych. Oprócz tego jak mało kto potrafi dostrzec talent. Niedawno w ośrodku w Dusseldorfie przez kilka dni trenował młody Japończyk. Na pierwszych zajęciach jego sparingpartnerem był Lars Hielscher, wieloletni reprezentant Niemiec. Nie mogłem wprost uwierzyć, z jaką łatwością ten zaledwie 12 letni chłopak reagował na zmianę rotacji i tempa gry. Muszę przyznać, że zabawnie było widzieć zawodnika Bundesligi, który chwilami był bezradny wobec kolejnych znakomitych zagrań Japończyka.
Mario Amizic jest znakomitym trenerem. Trzeba jednak również podkreślić, że pracuje w świetnych warunkach. Japońska federacja opłaca jego podopiecznym dwa mieszkania, znajdujące się w pobliżu ośrodka. Mizutani, Kishikawa i Takakiwa trenują z tak znakomitymi zawodnikami jak Petr Korbel czy Christian Suss. W następnym sezonie do tej grupy dołączy jeszcze Timo Boll. Startują również w większości turniejów z cyklu Pro Tour, oczywiście opłacanych przez Japoński Związek Tenisa Stołowego. Inni trenerzy mogą takich warunków jedynie pozazdrościć. Wszystko wskazuje więc na to, że za kilka lat to Japonia będzie następną, po Chinach, potęgą w światowym tenisie stołowym.
Maciej Pietkiewicz
Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej
Dodaj komentarz