Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Wielkie święto studentów grających w tenisa stołowego  Ostrawa 2007


Odkąd nie ma akademickich MŚ – tenis stołowy został włączony w skład Uniwersjady – powstała idea organizowania akademickich ME.

W miniony weekend miałem przyjemność uczestniczenia w pierwszych Akademickich Mistrzostwach Europy, które odbyły się w Czechach.

Image 

Do Ostrawy przyjechali studenci z Polski, Niemiec, Czech, Rosji, ale także Portugalczycy, Grecy, Holendrzy, Szwajcarzy, Łotysze, a nawet Turczynki.

Turniej w Ostrawie przebiegał pod znakiem dużych kontrastów. Z jednej strony ładna hala, 12 stołów Andro, które tak samo jak płotki były wypożyczone z mojego rodzinnego miasta Jastrzębia Zdroju, z drugiej strony akademiki studenckie, gdzie w niektórych pokojach strach było usiąść gdziekolwiek, aby się nie pobrudzić. O pomstę do nieba, a co najmniej do skarbnika, wołały posiłki, które były tak mizernej jakości, że niektórzy robili zdjęcia temu co jedzą. A to wszystko za 40 euro od osoby za dzień.

Sportowo też mieliśmy kontrast. Ekipy Rosji z zawodnikami i zawodniczkami z pierwszej setki i dwusetki listy światowej, po zawodniczki z Chorwacji, które nie znały zasad gry deblowej.

Polacy zdobyli ogółem 4 medale: złoto w grze podwójnej Mikijaniec/Łuczakowska, brąz w grze podwójnej Pastor/Myga, brąz w drużynie – ekipa z Wrocławia : Mikijaniec, Łuczakowska, Kuznicius, Derlich i wreszcie brąz w grze indywidualnej Miłosz Przybylik.

To właśnie ten ostatni rozegrał fantastyczny turniej. Miłosz miał dobre losowanie w turnieju indywidualnym, ale co ważniejsze umiał je wykorzystać. Nie wiem czy Miłosz gra tak na co dzień, raczej nie, bo byłby w 10 w kraju. Jego gra ćwierćfinałowa stała na tak wysokim poziomie, że inni zawodnicy pytali czy nie gra on przypadkiem w drugiej Bundeslidze.

Co więcej, bardzo niewiele brakło, a ekipa z Częstochowy miałaby jeszcze medal w grze drużynowej, ale niestety nie udało się.

Udało się za to drużynie dziewcząt z Wrocławia, które w dobrym stylu awansowały do półfinału. Warto dodać, że Rosjanka, którą pokonała Mikijaniec, w finale wygrała oba pojedynki. To co nie udało się w drużynie, udało się w deblu. Para Mikijaniec/Łuczakowska, wygrała w cuglach turniej deblowy, zapewniając jedyny złoty medal nierosyjski.

Trzeba przyznać, że wszyscy Polacy zaprezentowali się bardzo dobrze. Ich poziom sportowy był naprawdę wysoki. Przy odrobinie większym szczęściu (Magdalena Sikorska przegrywała już 0-3 w setach, doszła na 3-3, aby w decydującym secie minimalnie przegrać, Gosia Derlich przy pechowej ostatniej piłce, ja z Darią w miksta, w ćwierćfinale prowadziliśmy już 2-1 i 5-1, a pomimo tego wróciłem do domu bez medalu) mogliśmy zdobyć więcej medali.

Nie ulega jednak wątpliwości, że ekipy z Rosji były zdecydowanie najlepsze i nawet najlepszy Niemiec, który na mistrzostwach Niemiec ograł 4-0 samego Suessa, nie był w stanie ich zatrzymać. W finale mężczyzn rozegrana została najszybsza wymiana piłek jaką kiedykolwiek w życiu widziałem.


Pozytywne i negatywne wrażenia:

Pozytywne:

Atmosfera. Już zapomniałem jak miło może być na turnieju.

Poziom sportowy całej polskiej ekipy. Naprawdę nikt z Polaków nie musi się po tym turnieju wstydzić swojej formy. No, chyba, że ja moich zakwasów.

Atmosfera i solidarność w drużynie Niemiec. Doping jaki tworzyli swoim wszystkim kolegom może być przykładem dla innych ekip. Wszyscy siedzieli w jednym miejscu i dopingowali, a co najważniejsze naprawdę każdy cieszył się kiedy jego kolega wygrywał. Nawet jak był z innej uczelni. I nie byli tak sztywni jak Rosjanie.

Najładniejsze koszulki miał Wrocław.


Negatywne:

Niestety czasem ochota wygrania za wszelką cenę przyćmiewa ideę fair play. Szkoda, że tym razem to polski trener był w roli głównej. Rzucając koszulką do boxu, gdzie akurat toczył się zacięty pojedynek zapomniał, że reprezentuje swoją osobą nasz kraj i wystawia nam mizerne świadectwo. Plus dla chłopaków, którym później było głupio i wiele razy przepraszali za incydent. I malutki plus dla trenera, który także przeprosił, choć szkoda, że powiedział to mnie, a nie zawodnikowi, któremu należało.

Gwiazdorstwo Rosjan, a szczególnie numeru jeden. Gra na loba z przeciwnikami w turnieju drużynowym nie jest oznaką skromności i sportowego ducha. Szkoda, że na takim turnieju ktoś stara się w tak głupi sposób wywyższać nad innymi zawodnikami. Takie zachowanie zabija piękno sportu.

Na koniec muszę niestety zganić Polaków jako kolektyw. Szkoda, że zabrakło solidarności wśród wszystkich naszych zawodników. Kiedy Miłosz rozgrywał mecz życia w ćwierćfinale, przy jego stole było 4-5 kolegów. A reszta naszych siedziała gdzieś daleko i czasem od niechcenia klasnęła w ręce. A kiedy dziewczyny walczyły o finał to też mogły głównie liczyć na wsparcie swojej uczelni.

Postarajmy się, jadąc na taki turniej, zostawiać wzajemne animozje i antypatie w domu, abym za rok mógł napisać, że polski doping przyćmił doping Niemców z tego roku.

Gratulacje dla wszystkich medalistów i uczestników turnieju. Było mi bardzo miło Was wszystkich poznać.

 

Rafal Kurowski

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku