Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

WITAMY PONOWNIE!

Postanowiłem to zamieścić na waszej stronie i właśnie w tym miejscu, napisałem to ku przestrodze, ale jest to tez rodzaj felietonu o tym, czego nie wolno robic, gdy chce się byc dziennikarzem, oraz o tym, ze jak weszło się juz na drogę, to rzeba iśc, mozna kluczyc, ale trzeba iść, bo inaczej giniemy. MASZERUJ ALBO GIŃ!!! Twórca www.pingpong.com.pl nie wytrzymał ciśnienia, krytyki, które sam wywołał. Tworząc ten portal zabrakło mu wyobraźni ogromu problemów, z którymi się spotka, liczył, że spotka się tylko z zyczliwościa i pochlebnym zdaniem na temat jego pracy. Nie wyciągnął doświadczenia z funkcjonowania innych podobnych portali o tak dużej otwartości, jak ten, który on zaoferował swoim inernautom. Żądza sukcesu, chęć bycia numero 1, przyćmiła mu trochę role dziennikarza w społeczeństwie. Zapomniał, że wolność słowa, a szczególnie w takim medium jakim jest internet, niesie zupełnie inne zachowania niż bysmy oczekiwali. Anonimowość to szczególny rodzaj stanu, który bywa nieprawdopodobnym zaskoczeniem dla innych. Kto tego nie zrozumie, ten przgrywa. Ja to przeżyłem, odczułem jakie to może być bolesne, gdy dla zabawy, dla igraszki, jakis nie znany ci osobnik oskarża cię o czyny których nigdy nie popełniłeś. Ale takie są czasy i żeby je przeżyć to trzeba je zrozumieć, to jest jak choroba wieku dziecięcego, którą każde dziecko przechodzi, i po problemie, gorzej gdy ta choroba przyjdzie w wieku póżniejszym, w tedy bywa śmiertelna. Twórca www.pingpong.com.pl podjął krucjatę walki z niegodziwościami w swiecie polskiego tenisa stołowego, który być może zaczął sobie wyobrażac ten świat, jako rodzaj struktury mafijnej, gdzie tzw. Pseudo dizałacze szkodza środowisku sportowemu dla swoich własnych korzysci, że jest jakis dwór i działa tam kamaryla dworska, przytykiwaczy, którzy zrobią wszystko by przypodobać się władzy. I w takim momencie trafia mu się gratka, która uprawdopodobnia stawianą przez niego tezę mafijną. Wiesław Waldowski członek zarządu PZTS zarazem działacz gospodarczy w strefie związanej z tenisem stołowym, czy to dobrze czy źle, na całym świecie uważa się, że etycznie nie wypada łączyć tych sfer, ale nie jest to zabronione, przecież nie wolno ograniczac praw obywatelskich, gdyby istniał w statucie taki zapis zakazujący, to wszystko było by jasne, ale tu możemy odwoływac się tylko do sumienia Wiesława Waldowskiego nic więcej. Jakoś nikt nie zauważał, że Wiesław Waldowski brał przykład z innych postaci PZTS, którzy niekrępowali się funkcjonować na takim styku właśnie. Redaktor Naczelny www.pingpong.com.pl jednak zapomniał o podstawowych kanonach warsztatu dziennikarskiego, o rzetelności, i obiektywiźmie, o posługiwaniu się faktami a nie hipotezami, że nie wolno gdybać. Zapomniał też, że jego magazyn jest organizmem, żywym, reagującym błyskawicznie na ujawniane informacje, że te reakcje są tak róznorodne jak różni są ludzie, i te rakcje nie muszą odpowiadać oczekiwaniom redaktorów. Najgorsza rzecz jaka mogła się przytrafić redaktorom to cenzura i to nie ta obyczajowa, reagujaca na obsceniczy język, ale nazwę ją polityczną, gdzie klawisz delete używany był do kasowania prawie każdej wypowiedzi nie pasujacej do myśli redaktora, i straszno i głupio. Takie działanie podaważa zaufanie do prowadzących, gdyz można uznac to za przejaw ukrycia niewygodnych dla autorów komentarzy, który niekiedy uwypukłay słabość merytoryczna warsztatu dziennikarskiego redaktora. Nadmierna czułość Redaktora na takie teksty jest przegromna, a formy walki z jego twórcami były tak przeróżne, że brał podziw nad pomysłowością, jednakże w tej walce przekraczano ze strony Redakcji prawo poprzez próby ujawnienia kryjacych się pod róznymi nickami autorów, przypisujac tym ksywką konkretne osoby. Redakcja zapomniała, że tym osobom własnie ze strony Redakcji należy się ochrona tych prawdziwych identyfikatorów, no cóż trzeba znać prawo, a szczególnie gdy chce się nazywać dziennikarz, i uprawiać ten zawód. Proszę się nie dziwić, że tak opisuję tą stronę i ten magazyn, ale gdy powstał, byłem zły, gdyż trafił się konkurent do www.tenis-stolowy.com, bliski mi portal, ale monopol psuje, tylko konkurencja wyzwala to co najlepsze. Myślałem, o teraz nastąpi kipiel pomysłów, wymiana poglądów, powstania armia żadna zmiany śrdowiskowej. Co się jednak okazało, że komercja psuje, o ile www.tenis-stolowy.com był portalem uzalezniomym od stanu kasy jednego czlowieka i byt tej strony był jego bytem, to www.pingpong.com.pl jawił się jako portal komercyjny uzależniony od pozyskania reklamodawców. Jaki ma to wpływ na funkcjonowanie stron, taki, że ten pierwszy za swoją niezależność zapłacił zamrozeniem do lepszych czasów, ten drugi przestaje przedstawiac jakąkolwiek wartość merytoryczną. Obydwaj twórcy portali zapomnieli, jeden, że bez kasy nie da się w tym świecie funkcjonować, drugi, że kasa może deprecjonować. Obydawaj zapomnieli, że gdy weszli do tej rzeki, to trzeba się z nia zjednoczyć bo inaczej się utonie, zapomnieli, że stworzyli coś nie dla siebie, ale dla ogółu, i w tym przypadku podjeli jakieś zobowiazania, co z nimi teraz będzie. Być może jest to tekst ku przestrodze dla innych twórców, którzy chcą się ambitnie włączyć w nurt publicystyki internetowej, których optymizm na początku ich kariery w internecie jest ogromny, że przyciągna do siebie osoby, które będą chciały aktywnie właczyc się w ten ich optymizm, ale pamiętajcie, ważny jest efekt końca drogi, a nie jego początek, on jest ważny tylko dla was, dla nas ważna jest sama droga, i stacja końcowa.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku