Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Wywiad z Jindrichem Panskim

Miałem ostatnio dużą przyjemność porozmawiania z legendą czeskiego i europejskiego tenisa stołowego – Jindrichem Panskym. Jindrzich jest zawodnikiem mojego klubu i trenerem najlepszego zespołu w Czechach: SF SKK Nino.

Image

Zbigniew Stefański: Jindrich: wygraliście ostatnio w kolejnej rundzie Pucharu Europy 3-2 z Odrą Roeben Głoska Księginice. Jakie były wasze oczekiwania?

Jindrzich Pansky: to był dla nas najważniejszy mecz. Byliśmy podobnie jak Głoska bez zwycięstwa i mając gorszy stosunek małych punktów, na ostatnim miejscu w tabeli. Graliśmy o prestiż i teoretyczną szansę wyjścia z grupy. Udało nam się i bardzo się z tego cieszymy.

Powiedz mi które sukcesy w Twojej karierze zawodniczej uważasz za najważniejsze?

To na pewno mistrzostwo Europy juniorów w grze pojedynczej. Byłem także dwukrotnie drugi na Europa TOP 12. W obydwu przypadkach za Waldnerem: w latach 1984 i 1986. Byłem też mistrzem Europy w grze mieszanej, z Hrachovą, w Pradze. Dwa razy byłem wicemistrzem świata w debla i miksta.

A który moment w swojej karierze zawodniczej uważasz za najważniejszy?

Ten, kiedy w wieku 18 lat awansowałem do kadry narodowej Czechosłowacji. Od tego momentu brałem udział we wszystkich najważniejszych imprezach.

Czy masz trenera, któremu coś szczególnego zawdzięczasz?

Właściwie nie. Było kilku trenerów, ale nie mogę jakiegoś szczególnie wyróżnić. W dużej mierze byłem samoukiem. W dzisiejszym tenisie stołowym jest to już niemożliwe: samemu się uczyć i być w czołówce Europy. Konkurencja jest o wiele większa niż 20-30 lat temu. Otwarto granice, coraz większa specjalizacja i pieniądze inwestowane w naszą dyscyplinę sportu powodują, że o wartościowy wynik jest coraz trudniej.

Twoje najważniejsze zwycięstwo?

Każde(śmiech). Zawsze cieszę się z wygranej. Każde zwycięstwo jest dla mnie ważne.

A najsmutniejszy moment w karierze?

To na pewno kontuzja tuż przed IO w Seulu w 1988 roku. Była to moja pierwsza i ostatnia szansa zagrania na igrzyskach. Z powodu urazu ręki niemożliwa do zrealizowania. Czaru goryczy dopełniał fakt, że była to jedyna tak poważna kontuzja w całej mojej karierze zawodniczej.

Jak już zapytałem o nasmutniejszy to teraz…

…pewnie chodzi i ten najpiękniejszy (śmiech). To bez wątpienia mistrzostwo Europy Z Hrachovą w miksta u siebie w domu w Pradze.

Powiedz mi jakie są przyczyny kryzysu czeskiego tenisa stołowego. Kraj, który jeszcze niedawno przywoził mnóstwo medali z najważniejszych imprez teraz jest w ogonie Europy…

Tak, masz rację. Przyczyn jest kilka. To słaba liga, prawie wszyscy najlepsi grają za granicą. A ci którzy zostali w Czechach nie mają silnych sparingpartnerów. Nie mamy, w przeciwieństwie do was, żadnego centralnego ośrodka. A trenerzy zarabiają grosze. Nie ma pieniędzy na pingpong w naszym kraju.

Jak porównujesz mentalność dzisiejszego pokolenia czeskich zawodników z waszą generacją (Orlowski, Shenk, Kunz, bracia Brodowie)?

U nas nie było motywacji materialnej do uprawiania sportu. A przynajmniej nie była na pierwszym miejscu. W naszych czasach już wyjazd za granicę na turniej, czy na obóz był czymś wielkim. Graliśmy, trenowaliśmy. Chcieliśmy być najlepsi… Dzisiaj najpierw wszyscy patrzą najpierw na to co z tego mogą mieć. I zadowalają się małymi sukcesikami.

Jak myślisz, co decyduje o sukcesie w tenisie stołowym?

Tenis musi sprawiać radość. Musisz chcieć być najlepszym. I mieć ciągłą motywację do grania. A potem tylko ciężko pracować.

Jakie są twoje sportowe cele na dzisiaj?

Chciałbym być dalej trenerem mojego klubu. A sam jako zawodnik grać jak najdłużej dla przyjemności i zdrowia.

Jakie masz wspomnienia kontaktów z polskimi zawodnikami?

To były i są zawsze miłe i pełne życzliwości wspomnienia. Byłem z polskimi zawodnikami na paru obozach. Spotykaliśmy się na turniejach. Chodzi mi tu o moją generację: Grubba, Jakubowicz, Dryszel, Mnich, Molenda. Z tym ostatnim grałem w Niemczech w jednym klubie. Zresztą uważam, że Czesi i Polacy mają podobną mentalność. Łatwo jest nam się porozumieć.

Jindrzich dziękuję bardzo za wywiad i życzę wszystkiego najlepszego.

I ja dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników www.time-out.pl

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku