Co spowodowało zmianę mojego sposobu myślenia?
Tak naprawdę została wymuszona.
Przyjeżdżając do Niemiec, do mojego klubu, właściwie nie zastałem małych dzieci gotowych trenować. Zauważyłem jak trudno przyciągnąć dzieci do zajęć. Właściwie w każdym przypadku jest to walka z telewizją, grami komputerowymi, siedzącym trybem życia, lenistwem rodziców, szkołą. Dziecko ma masę innych atrakcji. Do tego obowiązki. I coraz częstsze pytane: co ja w przyszłości z tego będę miał?
Jednak w wielu przypadkach udało mi się przyciągnąć dzieci do treningu. Bardzo mi w tym pomogły gry i zabawy niekoniecznie powiązane z tenisem stołowym. Ważne bowiem aby dziecko wychodziło z zajęć zadowolone i przyszło na następne. A gry i zabawy bardzo to ułatwiają.
Bardzo ważne są pierwsze zajęcia. Kiedy przychodzi nowe dziecko, od razu zaczynam z nim pierwszy trening. Bez względu na to, co miałem zaplanowane. I staram się to robić przez parę najbliższych tygodni. Ten czas w 90% decyduje o tym, czy będziemy mieli nowego gracza, czy nie. Dziecko powinno też kojarzyć nasze treningi z przyjemnymi doznaniami i miłym obrazem trenera prowadzącego zajęcia. Przez pierwszy rok pracy z takim dzieckiem zabawy powinny stanowić przeszło 50% objętości treningowej.
Ale i w zajęciach ze starszymi rocznikami, a nawet seniorami warto ciężkie treningi przeplatać grami i zabawami.
Kto czytał książkę Glena Osta wie o tym, że i on często stosował tą formę zajęć. A robił to z takimi gigantami tenisa jak Waldner, Appelgren, Lindh, Persson.
Widziałem Jana Owe Waldnera 2 miesiące temu u nas na sali. On się wciąż bawi tym sportem Szuka różnych, niekonwencjonalnych rozwiązań. Myślę, że jest to wynik m.in urozmaiconych, bogatszych o gry i zabawy treningów. Dlatego jest taki wielki pomimo swoich 40 lat. Zresztą, obserwując tę generację szwedzkich zawodników, zawsze można było zauważyć, że gra sprawia im dużą przyjemność. Pamiętam MMP w Olsztynie, chyba 1988 rok. Była przerwa w grach, więc większość zawodników się rozgrzewała. Waldner z Apelgrenem podeszli do stołu i przez całą godzinę bawili się przy stole.Grali na loby, odbijali piłeczkę głową, brzuchem. Publiczność się wspaniale przy tym bawiła.
Zabawy powodują też większą kreatywność w czasie gry. Uczą improwizować, co w efekcie prowadzi do nieszablonowych rozwiązań w czasie gry. A tego właśnie najbardziej boją się Chińczycy.
Z.Stefański
Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej
Dodaj komentarz