Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Jak to media i korporacje kreują nasze życie

Już od dziesięcioleci jesteśmy atakowani z zewsząd tzw. receptą na sukces.

W skrócie: musisz pięć piękny, głodny sukcesu – oczywiście najlepiej człowiekiem sukcesu – bogaty i zawsze młody. I koniecznie dobrze ubrany.

Zresztą tak na marginesie zawsze mnie śmieszyło, że parę osób decyduje i narzuca trendy jak mamy się w danym roku ubierać.

Podobno dzięki temu mamy się czuć bardziej wartościowi i lepsi od innych, a decyduje o tym np. taki lub inny zegarek w odpowiednim kolorze.

Ileż w tym żenady i pustki widok piłkarzy, którzy za wszelką cenę chcą się wyróżniać fryzurą, czy ilością tatuaży.

Z reguły piękny na zewnątrz jest pusty i próżny wewnątrz.

Chore…

Wracajac do tematu: wpaja się nam podpropogowo, że droga do sukcesu może być usłana ciężką pracą i przeszkodami, ale koniecznie musisz osiągnąć sukces.

O porażkach, kontuzjach, milionach bezimiennych, którzy nie osiągnęli tzw. sukcesu z reguły się milczy.

Przecież to niepopularne, not cool, nie sprzedaje się za dobrze i nie pasuje do wizerunku bohatera stworzonego na potrzeby wielkich korporacji i pseudomody.

Tutaj się zatrzymam…

Kim jest bohater dzisiejszych, przeszłych i następnych czasów wg. korporacji i kolorowych pism?

Jak powinno wyglądać jego życie, by powiedzieć: to bohater, przyklad dla mnie, przykład dla wielu?

Jakże musi być frustrujące dla wielu osób ciągle wysłuchiwać, czytać jak to Robert Lewandowski, czy Adam Małysz z męskich Kopciuszków stali się królami życia.

Dlaczego?

Ano dlatego, ponieważ takich Małyszów, czy Lewandowskich rodzi pewnie się dziennie na świecie kilku, kilkunastu, kilka tysięcy (?).

Nie dojdą na szczyty, bo zabraknie szczęścia, dobrego trenera, odpowiednich rodziców, przyjaznego otoczenia, nauczyciela w-f-u, mentora itd.

Choć będą próbowali, poświęcali wszystko, co mieli i mogli zrobić.

Oczywiście mistrz może być tylko jeden, ale, czy nie powinna się bardziej liczyć droga, a nie cel?

Czy nie należy bardziej zwracać uwagę na wysiłek i poświęcony czas osób, które nigdy nie zostały i nie zostaną mistrzem kraju?

A tak potem mamy tabuny zakompleksionych, sfrustrowamych, zdołowanych, gorzkich, depresyjnych ludzi, którzy potem dla odrobimy władzy (czytaj chęci osiągnięcia tzw. sukcesu) depczą innych.

Depczą, bo nikt wcześniej im nie uświadomił, że droga prowadząca do nawet nie osiągniętego celu jest też zwycięstwem.

A nie realizując założonego celu można po drodze osiągnąć ileż innych mniejszych sukcesów, które mogą wyznaczać zupełnie nowe perspektywy.

I tak np. z nie do końca zrealizowanego celu bycia dobrym zawodnikiem można zostać dobrym trenerem.

A nie zostając szefem oddziału korporacji można założyć na bazie wcześniejszych korporacyjnych doświadczeń mały prywatny biznes, gdzie samym się jest szefem.

O co mi tak naprawdę chodzi?

Próbuję uzasadnić tezę, że każdy kto podejmuję próbę, walkę o bycie lepszym na obojętnie jakim polu jest bohaterem i to niezależnie od efektów.

Może sobie to uświadamiając będziemy mieli więcej Lewandowskich, Małyszów i im podobnych.

A ci, którzy nimi nie będą i tak będą się czuć zrealizowani, bo byli, są i chcą być w drodze.

Zbyszek Stefański

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

Sad but true / 22.06.2021

Jeszcze trzeba być na postronku mafijnych korporacji farmaceutycznych i dać sobie wstrzykiwać substancje niewiadomego pochodzenia i nosić kagańce na twarzy w ramach modelu chińśkiej komunistycznej tresury.

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku