Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Kolejny tytuł mistrza Polski dla klubu Zbyszka Nęcka

Zbyszka Nęcka poznałem jako czołowy junior kraju na jednym z obozów kadry juniorów i kadry narodowej kobiet. Zbyszek był wtedy trenerem klubowym Joli Szatko i pracował w „Wandzie” Kraków. Nie wiem co na ten temat sądzi bohater felietonu, ale ja wyczułem, że nadajemy na wspólnych falach.

Zbyszek kochał tenis stołowy i myślę, że tak jest do dzisiaj. U wielu ludzi jego osoba wzbudza kontrowersje. Spotkałem się z bardzo skrajnymi opiniami na jego temat: od bardzo pozytywnych aż do potępiających jego metody pracy i postępowania. Faktem jest jednak, że w siermiężnych latach Polski postkomunistycznej potrafił i potrafi nadal zorganizować zaplecze organizacyjne i finansowe dla trudnego medialnie żeńskiego tenisa stołowego w Polsce. I mimo, że nie podoba się wszystko co i jak robi to jednak tworzy historię polskiego tenisa stołowego, a już z pewnością tego klubowego.

Jego 16 tytułów drużynowego mistrza Polski i udane występy w międzynarodowych pucharach wzbudza mój szacunek, ale i też pewien żal (niedosyt).

Myślę, że Zbyszkowi – wizjonerowi przecież – zabrakło perspektywicznego inwestowania w polską młodzież. Gdyby tylko część z zainwestowanych środków przeznaczał stale i konsekwentnie na szkolenie narybku i dobrego trenera to może nie musiałby się dziś podpierać, a raczej opierać na zawodniczkach z obcych krajów?

Wiem, że Zbyszek próbował ze szkoleniem w swoim klubie. W pewnym momencie jednak zapewne stwierdził, że lepiej się kalkuluje kupować najlepsze polskie zawodniczki (I faza) lub sprowadzać cudzoziemki do kraju (II faza). Może nie starczało czasu, może umiejętności, a może właśnie tego czegoś? Zbyszek potrafi sobie doskonale radzić na rynku menadżersko-finansowym. Może jego ambicje jako trenera przeszkodziły mu w stwierdzeniu prostego faktu:”Ja się zajmę organizowaniem pieniędzy, ale tu na miejscu ma być dobry trener”. A mówię to, bo wiem jak wyglądał i wygląda codzienny trening u nowego – starego mistrza Polski.

W pogoni za profesjonalizmem w ujęciu Zbyszka Nęcka może parę spraw poginęło po drodze?

A może jednak klub z Tarnobrzega powinien być takim naszym rodzimym Grenzau? Szytym oczywiście na miarę naszych realiów. Klub Lucka Błaszczyka bardziej koncentruje się na swoich sprawach i nie jest specjalnie zaangażowany w sprawy lokalnego, młodzieżowego tenisa stołowego. Wiem, bo rozmawiałem na ten temat z trenerem wojewódzkim landu, gdzie leży Grenzau. Powód tego jest m.in. taki, że poziom sportowy najlepszych zawodników z tego regionu nie predysponuje ich do gry w tym zespole. Z drugiej jednak strony jest bardzo dużo pozytywów wypływających z faktu, że taki klub istnieje. Jest to wspaniała promocja tenisa stołowego i mekka fanów tego sportu.

Swoistą wizytówką polskiego pingponga na najwyższym klubowym poziomie może stać się też klub z Tarnobrzega. Z sukcesami w pucharach, stabilnym zapleczem finansowym i organizacyjnym, gromadzącym wielkie nazwiska żeńskiego tenisa stołowego w Europie i oswajającym polskiego kibica z wielkim pingpongiem.

I życzę tego z całego serca Zbyszkowi i zarządowi klubu przy okazji pięknego sukcesu jakim jest zdobycie kolejnego tytułu mistrza Polski.

Zbyszek Stefański

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku