Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Krzysztof Piwowarski pisze

Filisterstwo.

Turniej od Skrzata do Mistrza Świata.

Gdy zobaczyłem zajawki dotyczące tego turnieju, pomyślałem: zaczyna się coś pozytywnego w tenisie stołowym dla najmłodszych. To było chwilowe uniesienie, gdy doszło do szczegółów, już nie było to takie atrakcyjne wydarzenie, nie niosło energii przyszłości.

Po pierwsze – cały świat w zawodach dla maluczkich odchodzi od klasyfikowania, gdyż może ono zamiast euforii wywołać blokadę. Przecież mistrz może objawić się później, nie w wieku 6 lat. W takich turniejach nie walczy się o miejsca, ale by pokazać wolę walki, technikę ruchu, antycypację, bo to jest najważniejsze na tym poziomie. Na takich turniejach najważniejsi powinni być poza maluczkimi trenerzy-audytorzy, którzy dostrzegą wśród zawodników właściwy talent, zaordynują serię ćwiczeń do domu, klubu, wpiszą młodą nadzieję do kajetu, by związek objął skrzata, żaka nadzorem szkoleniowym. I taki powinien być sens tych zawodów, bo wymieniona w punkcie 2. komunikatu organizacyjnego liczba celów, które ma osiągnąć ten turniej, chyba służyła tylko wyciagnięciu kasy od MSiT.

Może organizatorzy jeszcze przemyślą formułę turnieju, by dopasować ją do CELÓW wymienionych w komunikacie, jak na razie system rozgrywek i cele się nie pokrywają, chyba że jest coś ukrytego w tym komunikacie.

Od paru lat dobijam się o stworzenie programu OLIMPIJSKIEGO dla młodych zawodników, zorientowanego na wyłowienie najzdolniejszych młodych tenisistów stołowych i objęciem ich programem, który wyłoni z pośród nich OLIMPIJCZYKA. Najbliższa OLIMPIADA to Buenos w 2018, nawet nie wiem, kto w tej chwili z polskich młodych zawodników najbliżej szansy uzyskania nominacji do Buenos. Jednak najważniejszy jest rok 2022 i czy potrafimy mieć nadzieję olimpijską.

Proponuję zarządowi PZTS pomyśleć o fundusz stypendialnym dla najlepszych, by ich przyciągnąć do programu OLIMPIJSKIEGO.

Piotr SZAFRANEKA trener koordynator Centrum Szkolenia PZTS im. Andrzeja GRUBBY w Gdańsku, czyli wskrzeszenie Lorda Voldemorta .

Wreszcie wyłoniono trenera koordynatora, konkurs po 3 miesiącach zakończył się ogłoszeniem nazwiska tego najważniejszego.
Powinienem się cieszyć, ale to nazwisko nie wzbudza u mnie euforii, raczej przypomina złe sprawy związane z trenerem. Nie tylko sprawa Tomaszuka sprzed paru lat, w której trener zachował się jak head hunter, a może bardziej właściwie – jak kłusownik. Przysporzył nam wtedy problemów, a historia była głośna w Europie. Pomijam, że działo się to za przyzwoleniem PZTS, ale bez zgody klubu, w którym bohaterski zawodnik grał. Pokazano nam, co klub może w PZTS.

Jednak opór przed trenerem Piotrem wzbudza u mnie, co innego. To jego stosunek do młodych zawodników, brak empatii i zrozumienia, co jest potrzebne – często bardzo młodym – nadziejom tenisa stołowego. Rodzice, kluby, powierzając młodych zawodników ośrodkowi, oczekują nie tylko podnoszenia poziomu sportowego, ale także, że trenerzy ośrodka przez okres pobytu zastąpią ich jako opiekunów. Z rozmów z niektórymi rodzicami wiem,  że trener Piotr nie sprawdził się w roli opiekuna, a swym postępowaniem sprawił, że wielkie talenty polskiego tenisa stołowego rezygnowały z uprawiania tego sportu.

No cóż, kogo to interesuje, czy taka plama na życiorysie zawodowym ma znaczenie, podejrzewam, że tych plam byłoby więcej.

Co do zawodowych kwalifikacji trenerskich, wydaje się, że trener Piotr niewiele wie o zmieniających się technikach gry, dalej uprawia tenis stołowy z okresu początków jego kariery zawodniczej. Spotykam się często z opinią, że Polska nie ma żadnego trenera, który mógłby być wzorcem trenerskim, którego warto byłoby naśladować. Jest postawiona teza, że polska myśl trenerska skończyła się za pierwszego Jurka Grycana, a jego powrót nie dokonał istotnego zamieszania.

Charles Louis de Secondat, baron de La Brède et de Montesquieu to autor fundamentalnego dzieła, które wyryło się w historii nowożytnej cywilizacji. Polski tenis stołowy potrzebuje autora, który napisze „o duchu tenisa stołowego”. Stworzy księgę, która nie będzie biblią techniki, lecz biblią wychowawcy, trenera i ustanowi kanon sztuki trenerskiej tenisa stołowego.

Władze PZTS „nie czują bluesa”, o co chodzi w tenisie stołowym, nie potrafią spojrzeć w przyszłość, trwają w „old timers”, dla nich najważniejsza jest super liga, w której trudno znaleźć polski klub, więcej jest stranieri niż miejscowych.

Ośrodek w Białymstoku.

Zgoda na powstanie ośrodka szkoleniowego pod auspicjami PZTS to dla mnie bardziej biznesowa sprawa, niż projekt szkoleniowy. Miejsce aspiruje, by skorzystać z Erasmusa + w jego wersji transgranicznej, jednak, z całym szacunkiem dla Białegostoku i Piotra Anchima, niema tam nikogo, kto by miał szansę wychować zawodnika co najmniej liczącego się w Europie. Macie kadrę trenerską na miarę Polski północno wschodniej, a nie na Bug-Pireneje.

Sama lista ośrodków jest niepełna, brakuje ich w północno-zachodniej Polsce, brakuje w centrum, oczekuję, że coś szybko powstanie.

Natalia Partyka i jej Fundacja.

Trzeci sezon i Biedronka z Natalią starają się wspomóc młodych sportowców w karierze sportowej. Gdy spojrzałem na listę dotychczasowych stypendystów, nie ujrzałem nikogo z tenisa stołowego, a jednak dotychczasowi stypendyści milo łechcą serce.

Gratulacje, Pani Natalio.

Naśladowcy.

Gdy paręnaście lat temu zakładaliśmy z Filipem Młynarskim Akademię Tenisa Stołowego, nie sądziliśmy, że za parę lat znajdziemy tylu naśladowców. Akademii narobiło się tyle, że doszło do inflacji nazwy. Wszyscy chcą mieć akademię, tylko poza samą nazwą nie niosą one nic, stały się zwykłym miejscem, gdzie się gra, czasem coś trenuje. Akademia opiera się na autorytetach. Czy te kopie mają te autorytety, wątpię. Mam nadzieje, że nie stanie się to samo, co ze szkołami wyższymi, które padają jak muchy.

Podobnie naśladownictwo panuje w organizowaniu różnych imprez sportowych, nikt nie walczy, o jakość organizacyjną, o dobrostan zawodnika, kibica, byleby się odbyło.

Ps. już we wrześniu (być może) historia pewnego skandalu, w którym zamieszani są wysocy urzędnicy PZTS, czekam tylko na zgodę ujawnienia faktów, oj będzie się działo, będzie się działo!!!

Filisterstwo- to nie filizjer, to nie filatelistyka, to nie fizylier

Krzysztof Piwowarski

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

Wojtek / 5.09.2017

Już od dłuższego czasu nie można na Pana stronie przeczytać starszych wiadomości. tylko 4 najnowsze. nie wiem dlaczego tak jest ale mnie to irytuje. Pozdrawiam.

Z.S / 5.09.2017

Witam. U mnie wszystko w porządku. O jakąś konkretną rubrykę chodzi?

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku