Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Krzysztof Piwowarski pisze

Prawdziwa Cnota Krytyk się Nie Boi.

Jeżeli jesteśmy w porządku, to nigdy nie będziemy bać się krytyki, gdyż prawda zawsze wyjdzie na jaw. Człowiek prawy zawsze znajdzie zwolenników, więc w postępowaniu dobrym nie masz nic do ukrycia, nie jesteś fałszywy (nie kłamiesz), więc powiesz tak, jak jest i prawo jest po twojej stronie.

John Doe dołożył wszelkich starań, by go rozpoznać, ale po co to śledztwo. Jeszcze by się okazało, że indywiduum ukrywające się pod tym Nickiem jest mi dobrze znane i miałbym jakiś odruch słabości. Nie, po co ślęczeć i rozwikływać, tym bardziej, że gdy wypowiadam się publicznie, godzę się na słowa nie tylko poparcia (to miłe), ale także na brutalną, często mijającą się z prawdą krytykę. Jeżeli dotyka tylko mnie, nie ma problemu. Siejąc wiatr krytyki, trzeba umieć zbierać i burze krytyczne.

Tyle wstępu.

Krytyka zombiego Johna Doe nie wnosi nic nowego. Próbuje on pomówić, by zmniejszyć siłę krytycznych zarzutów wobec ludzi i organizacji zajmujących się sportem.

Jednym z celów sportu jest kreowanie zasad fair play, zachowanie czystego sportu nieskażonego niedozwolonym praktykami, manipulacją czy innymi działaniami uznanymi przez współczesnych za brudne.

Dlatego też sprzeciwiałem się (skutecznie) dyskryminacji zawodników niepełnosprawnych ze względu na wiek. Dziwię się do tej pory, że taki chory pomysł mógł powstać w pewnych głowach i uważam, że autorzy tego rozwiązania nie powinni zajmować się osobami niepełnosprawnymi, gdyż nadal mogą wypichcić podobne rozwiązanie dyskryminujące.

Jestem udać się nawet do największego wroga, by zablokować takie pomysły.

Kocham tenis stołowy, jestem z nim związany ponad 50 lat i dziękuję, że mogę nadal grać (trochę lepiej, trochę gorzej), ale ostatnie paręnaście lat zająłem się stylem zarządzania moją dyscypliną sportową i to, co obserwuję, powoduje cierpnięcie skóry. Gdyby to był kapitalizm w czystej formie, to związek tenisa stołowego winien upaść już dawno, a ponieważ w zarządzaniu sportem mamy czystą komunę, więc związek ma się „dobrze”. Czy na pewno ma się dobrze?

Długo by wyjaśniać stan polskiego tenisa stołowego, ale wszyscy widzą jak jest, a jest niedobrze.

Brak środków finansowych w klubach, w związkach okręgowych, kończąc na krajowym, determinuje poziom sportowy, który jest niski, nie średni, ale niski, co udowodniły ostatnie DME w Luxemburgu.

Jednak nie tylko stan kasy doprowadził do niskiego poziomu, ale, a może przede wszystkim, żenujący poziom zarządzania dyscypliną.

Wszyscy próbują pozałatwiać swoje interesiki, lokalne, klubowe, osobiste, by nie powiedzieć – brutalnie wydoić kasę. Do anegdot przejdzie sprzedanie za 1000 piłeczek funkcji prezesa związku, za 1000 piłeczek. Srebrniki zamieniły się w piłeczki. Jak nisko upadliśmy?!!

Pilni obserwatorzy regulaminów rozgrywek, a takim jestem ja od nastu lat, zauważyliby dziwne wtrącenia do uregulowań, które tyczą pojedynczych klubów lub jednostek. Czy robienie dobrze tym pojedynczym zainteresowanym nie było okraszone jakimś kołaczem dla pisarza?

MSiT twierdziło, że ustawa zabrania mu badania regulaminów, bo nie chciało babrać się w dziwnych ekwilibrystycznych zapisach, jednak to się zmieniło od tego roku.

Tego roczny surprise to zgoda na grę w innych ligach zawodników spoza ETTU. Dlaczego tylko im wolno? Na pewno odpowiedzą prezesi klubów mający takich licencjonowanych zawodników. Podpowiem: te słynne gwiazdy z Azji nie zgodziłyby się na polską ligę, gdyby nie mogły grać w swoich krajowych ligach, często lepiej opłacanych niż nasza. A może oni są jak obieżyświaty, grają to tu, to tam, kto to zliczy. W polskiej lidze może zagrają 1-2 mecze.

Topowe kluby polskiej ligi potrafią zadbać o swoich zawodników, doprowadzając do takich zapisów regulaminowych, by ich gwiazdy nie miały problemów z grą w GP, jak najmniej konkurencji. Szkodliwe to i śmierdzące, zarazem niepotrzebne, bo zawodnik, który ucieka od rywalizacji, obniża swój poziom sportowy, co przekłada się na wynik sportowy. To było widać na ostatnich DME.

Dzieciarnia pisze o korupcji, niekompetencji, nepotyzmie w kształtowaniu kadry narodowej i reprezentacji. Kolesiostwo przy podsumowywaniu wyników reprezentacji narodowej, brak rzetelnej oceny wyników, a przede wszystkim końcowych zaleceń jest tylko objawem tego, że wszystkie funkcje dotyczące pionu sportowego to pic i fotomontaż, sportowa wydmuszka.

Trenerzy kadr seniorów i seniorek powinny stanowić awangardę postępu, wskazywać, gdzie iść i jak iść, jednak poza robieniem zanęty skutecznej być może na pobliskich wodach nijak mają się do szerszych i otwartych akwenów.

W obecnych czasach transparentność związku stanowi podstawę dobrego zarządzania, jawność, otwartość to kierunek do pozyskania potencjalnych sponsorów, darczyńców czy samych zawodników. Związek, który ucieka od jawności skazuje się najbliższej przyszłości na problemy. Związek, który nie potrafi się wytłumaczyć z dziwnych, zaciągniętych zobowiązań zaczyna przypominać pralnie, a ci co w tym procederze uczestniczą, narażają nie tylko siebie, ale cały związek na infamię.

Panie John, w przeciwieństwie do tego, co pan napisał, a co czynił pan w obronie (może nieświadomie) tych, co potrafią świadomie kłamać, zniesławiać, ja tego nie czynię, choć mierzi mnie, kiedy widzę te osoby, gdy reprezentują związek, bo nie wiem, czy za chwilę nie zaczną kłamać, oszukiwać, zniesławiać.

Ps. zamiast dyskutować o taktyce, o nowej myśli trenerskiej, nowinkach sprzętowych, zmianach w przepisach gry, musimy skupiać się na brudach działaczy by zachować czysty sport.

Z ostatnich newsów-  w popularnych odżywkach sportowych wykryto niedozwolone związki które uznaje się za doping, więc warto się pytać, czy bezpiecznie łykać te produkty?!

Już to ostatnia pieśń, mili ojcowie,
Miejcie cierpliwość, czekajcie do końca.
Jeśli czujecie niesmak w przykrej mowie,
Znalazł się krytyk, znajdzie się obrońca.
Po cóż się gniewać? Wszak astronomowie
Znaleźli plamy nawet wpośród słońca.
W szyszaku, w czapce, w turbanie, w kapturze,
Wszyscyśmy jednej podlegli naturze. (J.Krasicki)

Krzysztof Piwowarski

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku