Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Lucek – dziękuję

Piszę do Lucka za pośrednictwem portalu, bo tak prościej.

Zbliża się piękna uroczystość zakończenia kariery tego wybitnego polskiego zawodnika.

Znamy się od około 30 lat.

Miałem przyjemnośc parę lat pracować z nim w jego kadecko-juniorskich czasach.

Adam Giersz właśnie zaczynał swój biznes i karierę polityczną i szukał ludzi do pracy na sali.

Znalazł 2 nawiedzonych śp Andrzeja Kawę i mnie.

Musieliśmy się natrudzić i robić przysłowiowy mentalny szpagat między dwoma panami G.

Giersz i Grycan rywalizowali wtedy między sobą o wpływy nad prespektywiczną młodą grupą: Błaszczyk, Krzeszewski, Dziubański i inni.

Gro pracy wykonał Jurek, ale to my w tamtych czasach spędzaliśmy godzinowo nawet więcej czasu na salach treningowych, niż on sam.

Wtedy po prostu jako młodzi pocżątkujący trenerzy staraliśmy się nie psuć tego, co budował Jurek.

Lucek wtedy wyrwany ze swojego środowiska był nieco zagubiony, a my próbowaliśmy mu tak jak umieliśmy pomóc.

To wtedy tak właściwie zaczęła się międzynarodowa kariera trenerska Jurka Grycana.

Po sukcesach z nami w klubie AZS AWF Gdańsk Jurek niestety opuścił Gdańska i przeniósł sie do Szczecina.

Zostawił nas na pastwę Giersza i Klimkowskiego, którzy zdemolowali naszą silną grupę treningową w ciągu niespełna roku.

Nasza grupa (Stefański, Frąckowiak, Rydlewski, Nurzyński, Dziubański, Błażek, Januszyk i inni) nabiła masę medali w połowie lat 80-ych na MP.

Przypominam też, że wtedy wygrywaliśmy 2 lata po rząd II polską ligę.

Jednak o awansie do Extraklasy mogliśmy wtedy tylko pomarzyć.

W tamtych czasach funkcjonował przepis, który zabraniał 2 drużynom z tego samego klubu grać w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Sorry – miało być o Lucku.

Lucek jest jednym z nielicznych, który zaryzykował i po spektakularnym sukcesie na MŚ, gdzie dotarł do ćwierćfinału zdecydował się wyjechać do Niemiec.

Zupełnie inaczej, niż wielu po nim (nie mniej utalentowanych), którzy po dziś dzień kiszą się we własnym sosie.

Ale to jest właśnie Lucek – zdeterminowany, by osiągnąć sukces.

A jak jest ciężkię życie za granicą – szczególnie na pocżątku – sam wiem.

Trafił do Grenzau, gdzie nabił masę tytułów oraz zdobył w tym czasie dla Polski kiilkanaście medali na ME.

Zabrakło tego chyba najważniejszego – indywidualnego w singlu na który Lucek bezprzecznie zasłużył.

Ale cóż, tak widocznie musiało być.

Cieszę się, że Lucek wrócił do Polski i jest ambasadorem naszej dyscypliny w Polsce, Europie i na świecie.

Życzę mu zdrowia, sukcesów zawodowych, biznesowych i udanego życia rodzinnego.

Na koniec – za co cenię Lucka?

Chyba za to, że sukces i pieniądze nie przewróciły mu w głowie.

Jest sobą i robi to, co kocha.

Lucek – powodzenia!

Zbyszek Stefański

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku