Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Nasze kochane piekiełko


Byłem kilka dni w Polsce, miałem okazję porozmawiać o problemach tenisa stołowego w naszym kraju. I od razu rzuciła mi się w oczy, czy jak kto woli w uszy, jedna rzecz. Mianowicie to jak w dalszym ciągu skłócone jest nasze środowisko.

Wyjechałem z kraju 9 lat temu i doskonale pamiętam problemy tamtego czasu. Tylko okazuje się, że to są ciągle te same problemy. Jeden drugiemu podkłada nogę, zawiść i karierowiczostwo jest na porządku dziennym. Przy tym brak szacunku dla sterników pingponga w naszym kraju. Z kolei tzw „władza” często na takie traktowanie zasługuje, podejmując dziwaczne, koniunkturalne decyzje. Nierzadko dzieje się to w atmosferze kompletnego chaosu.
Najgorszym grzechem jest oderwanie się naszych decydentów od „głosu ludu”, czyli od nas samych. I dzieje się to zwykle szybko po wybraniu danej osoby na delegata na zjazd.

W dzisiejszej ordynacji wyborczej wystarczy mieć z każdego okręgu 1-2 „swoich delegatów”, by przegłosować wszystkie wygodne dla siebie decyzje. Jak się zdobywa „swoich delegatów” wie każdy kto w środowisku trochę dłużej siedzi. Tak się dzieje od lat.

Przy doborze współpracowników rzadko decyduje merytoryka i kompetencje. Najbardziej przydatne jest to, że tamten, czy inny podniesie rękę. Często nawet wbrew własnym odczuciom.

Nie chciałbym tutaj uogólniać. Z pewnością jest wielu porządnych ludzi kochających naszą dyscyplinę sportu. Ale jakoś trudno im się przebić do góry, albo, co gorsza, gdy mówią zbyt dużo są neutralizowani kawałeczkiem tortu z wielkiego rynku sprzedaży sprzętu.

Jakże łatwo i tanio można się sprzedać! I argumenty typu ”bo wszyscy tak robią, muszę z czegoś żyć, czy i tak nic się nie zmieni” nie trafiają do mnie. Każdy z nas jest myślącym człowiekiem podejmującym takie, a nie inne decyzje. Można inaczej! Są inne sposoby postępowania i działania, które nie muszą zabijać poczucia godności. I niech pan X, czy Y, zamiast inkasować kolejną koszulkę w prezencie przetrze oczy i weźmie się do roboty. Albo najlepiej niech ustąpi i zrobi miejsce innym.

Dlaczego wywołuję wyświechtane przecież tematy znów do tablicy?

Ano właśnie dlatego, że mamy niepowtarzalną szansę zaistnienia na długie lata w europejskim, a może światowym tenisie stołowym.

Nie przypominam sobie od lat, żebyśmy szli tak szeroką ławą utalentowanych zawodników i zawodniczek w każdej praktycznie kategorii wiekowej. Owszem była generacja Lucka Błaszczyka, Tomka Krzeszewskiego, potem Bartka Sucha i Daniela Góraka. Ale była to grupa 3-5 zawodników zdobywających medale na ME kadetów i juniorów. Dziś jednak można jednym tchem wymienić szerszą grupę zawodników, którzy mogą „namieszać” w Europie. Ostatnie świetne występy na kolejnych juniorskich turniejach są tego potwierdzeniem.

Proszę też zauważyć, że dzieje się to na tle bezprecedensowego dołka w jakim znalazła się Europa w konfrontacji z Azjatami. Tym bardziej więc może być łatwiej w zdobywaniu medali przynajmniej w skali Europy.

Tylko nie powielajmy starych błędów. Stwórzmy takim zawodnikom jak Chodorski, Partyka, Szczerkowska, Floras i innym, po skończeniu wieku juniora godziwe warunki do trenowania. Musi zacząć funkcjonować profesjonalny pomocowy system kierowania karierą zawodników (przynajmniej tych z kadry narodowej) w jakże trudnej kategorii młodzieżowca.

Czy nie jest źle, że Natalka Partyka w przyszłym roku po zakończonych ME juniorów przychodząc na salę treningową nie będzie już miała w osobie Michała Dziubańskiego swojego trenera? Co stoi na przeszkodzie, żeby dalej współpracowali?

Usłyszymy pewnie argument, że sportu seniorskiego nie można finansować z pieniędzy budżetowych. Racja, ale skoro znalazły się środki na ogromną pensję prezesa Dachowskiego to czy nie można znaleźć dużo mniejszej sumy na rozwój jednej z najbardziej utalentowanych zawodniczek w historii kobiecego tenisa stołowego w Polsce? No i wreszcie co ze sponsorami?

Prezes Waldowski – sam rzutki biznesmen w rozwoju swojej własnej firmy ma pewnie szerokie kontakty w świecie pieniądza. Czas się wykazać! Nie piszę tego złośliwie, tylko po to, by uzmysłowić popełniane błędy. A także pokazać, że powielając je możemy zmarnować wysiłek wielu trenerów i zawodników. Przeżyliśmy to już parokrotnie. Co znaczą dziś w dorosłym tenisie medaliści z ME juniorów i kadetów sprzed 5-10 lat?

Dzisiejsza ekipa zarządu PZTS nie jest idealna. Wie o tym każdy. Liczę jednak na to, że pewni ludzie będąc świadomymi ciążącej na nich odpowiedzialności podejmą konkretne działania, by sprostać wyzwaniu. Jakie to powinny być działania? Służymy w miarę naszych możliwości radą i pomocą.

Zbyszek Stefański

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku