Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Trochę wspominków – PSV Mühlhausen

Przeprowadzamy się z rodziną w inne miejsce.

To czas na odkurzanie starych pamiątek i trochę sentymentalnych podróży w czasie. Tym razem krótko o mojej pracy w PSV Mühlhausen, gdzie spędziłem prawie 10 lat jako szef trenerów. Dzisiaj to jeden z czołowych klubów Niemiec.

Pamiętam jak Thomas Baier na moje zapytanie o awans do 3 Regionaligi odpowiedział – to nierealistyczne. Tymczasem 9 lat póżniej wprowadziłem wtedy zespół z nizin Oberligi do 2 Bundesligi.

Gdy przyjechałem na miejsce zobaczyłem na własne oczy ile jest do zrobienia. 

Klub z możliwościami organizacyjnymi i finansowymi miał słabe pojęcie o systemie szkolenia.

Zaczynaliśmy szkoleniowo prawie od przysłowiowego 0, by skończyć na wspomnianym już awansie do 2 Bundesligi. Mało kto wierzył wtedy na początku – chyba oprócz mnie, że wszystko jest możliwe.

Myśląc o kulisach sukcesu trzeba wspomnieć o współpracy naszej 4 (Hamrik, Wagner, Muller, Stefański).

To, co wtedy Bóg (w trakcie sezonu gdzie awansowaliśmy do 2 Bundesligi) nawyczyniał to chyba temat na inną książkę.

Pamiętam jak na początku pracy w tym klubie trudno było wytłumaczyć, że trening 3 razy w tygodniu to nie to samo co 6 godzin w pątki.

Wszystko, ale absolutnie wszystko trzeba było mentalnie i organizacyjnie zmieniać.

Szczególnie to pierwsze było bardzo trudne.

No bo jak można było wtedy przekonać np. Christiana Baiera, że ci z Hessen to też ludzie i można ich też ogrywać.

Jakież to wtedy były kompleksy. No i powoli udawało się.

Jestem do tej pory dumny z tego, co wtedy Christian mimo swoich mentalno-technicznych ograniczeń dokonał.

Christian – pozdrawiam!

2 zespół mężczyzn zaczynał w 7, czy 8 lidze, by w 8 lat później skończyć w 3 Bundeslidze grając w zasadzie oprócz mojej skromnej osoby wychowankami, bądź młodzieżą trenującą we wspólnym systemie treningowym.

To była nawet jak na Niemcy mała sensacja tamtych czasów światka tenisa stołowego.

A do tego klub ze wschodnich Niemiec.

Moja żona Ilona przez wiele lat ciągnęła 1 zespół kobiet grając przez wiele lat na górze niemieckiej wtedy Oberligi (dzisiaj to Regionaliga).

Zdjęcie z tamtych czasów, które zamieszczam to moja ówczesna grupa wychowanków (choć nie wszyscy).

Od lewej Christian Reim (gdzieś około 20 miejsca na Mistrzostwach Niemiec, Annika Fischer (pierwsza 16 Niemiec kadetek, potem zawodniczka II Bundesligi), Alex Spiess (zawodnik kadry narodowej tzw. Minibundeskader, 3 Stufe DTTB), Marie Rost (gdzieś około 16-20 miejsca w Niemczech, zawodniczka Regionaligi), Conny Schmidt (3 Stufe DTTB, ścisła czołówka Niemiec kadetów, zawodnik 3 i 2 Bundesligi o ile dobrze pamiętam, a w swoich dokonaniach ma m.in zwycięstwa nad Patrickiem Franziską).

Warto to jeszcze raz wspomnieć.

Ja naprawdę wtedy zaczynałem wszystko od 0. Bez języka, sam w obcym środowisku nie mając przynajlniej na początku od kogo się uczyć.

Wymagania i oczekiwania były ogromne, a ja bazowałem na tym, czego się nauczyłem w Polsce przez prawie 10 wcześniejszych lat.

A potem były takie lata, że klub PSV Muhlhausen miał na Mistrzostwach Niemiec najwięcej uczestników ze wszystkich klubów w Niemczech…

cdn.

                                           od lewej Christian, Annika, Alex, Marie, Conny

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

Znawca wytrawny / 3.01.2021

Tenis stołowy to dyscyplina techniczna, która wymaga ciężkiej katorżniczej, systematycznej, wielogodzinnej pracy w pełnym skupieniu i zaangażowaniu ze znacznie lepszymi od siebie zawodnikami. To i tylko tyle i aż tyle ale tego nie chce większość przyjąć do swojej świadomości bo nikomu nie chce się ciężko pracować. Nie ma innych cudownych metod a kadra trenerska powinna przede wszystkim pilnować żelaznej dyscypliny. Azjaci to dawno zrozumieli i dlatego mają sukcesy a czasy samoistnych talentów Grubby czy Waldnera już nie powrócą. Chińczycy wynieśli tenis stołowy na taki level, gra stała się tak szybka, że wymaga cyrkowych umiejętności. To nie piłka nożna, że byle jakiemu alkoholikowi łamadze w polskiej pseudo ektraklasie za krzywe kopnięcie piłki płaci się krocie. Ma Long czy Fan Zhendong w tenisie stołowym to jak w piłce Lewandowski, Ronaldo i Mesii razem wzięci. W dodatku za 100 razy mniejsze pieniądze. Katorżnicza praca za grosze a o trenerach to wogóle nie wspominam.

Z.S / 3.01.2021

Prawie ze wszystkim się zgadzam. Tylko proszę nie pisać, że Andrzej Grubba był samoistnym talentem. To był tytan pracy. wiem, bo widziałem i spędziłem parę lat na wspólnej sali treningowej.Druga uwaga, że to dyscyplina indywidualna i moim zdaniem 50-60 procent treningu to musi być trening indywidualny. A sam trening z lepszymi zawodnikami bez obdarzonego wiedzą i chrayzmą trenera nic nie da. Tylko wpędzi jeszcze w kompleksy takiego zawodnika.

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku