Gorący news

Zapraszamy na zakupy do sklepu stacjonarnego i internetowego www.ustefiego.pl

 

<

Czy tylko rozrywka?

Linki zaprzyjaźnione:

Chiński wirus


Pandemia koronawirusa jak nigdy definiuje na nowo nasze życie.

Może teraz globalnie zobaczymy innych światowych bohaterów?

Tych realnych, rzeczywistych:

-chińskiego lekarza, który miał odwagę powiedzieć o pandemii w tym chorym kraju?

-pielegniarkę, która ma krwawe odciski od maski na twarzy po 24-godzinnym dyżurze

-lekarza, który jedzie do Włoch, Lombardii – siedziby pandemii w Europie, by pomagać

-pana, który nocuje 14 dni w samochodzie osobowym, w trosce o swoją rodzinę

-osoby, które szyją maski po nocach, bo rząd kompletnie nie jest przygotowany na zarazę wbrew goebelsowskiej propagandzie w jedynie słusznej i kłamliwej telewizji

Usłyszałem niedawno od jednego z piłkarzy: musimy grać, jesteśmy przecież rozrywką…

Coś w tym stylu…

Mam nadzieję, że skandaliczne zachowania wielu piłkarzy na całym świecie wreszcie otworzą oczy tym, którzy bezkrytycznie tolerują niebotyczne, nieadekwatne do wartości zarobki kopaczy i ich sięgające kosmosu ego.

Jak czytam żenujaco słabi zawodnicy żenująco słabej polskiej ligi potrafią kasować powyżej 100 tys. zł na miesiąc.

Kluby pikarskiej Mekki futbolu chcą korzystać z pomocy państwowej kasy, a zawodnicy są przeciwni 30% obniżce pensji liczonej często w milionach euro rocznie.

Pazerność, finansowe wyuzdanie, blichtr i zwykły brak empatti poraża.

Trzeba też rozprawić się z mitem, że piłka nożna to wspaniała droga do zarabiania dużych pieniędzy.

Ilu tak naprawdę piłkarzy na całym świecie może powiedzieć, że utrzymują z tego swoje rodzimy?

Gdyby zliczyć 1.2, a nawet 3 ligi w np. 100 krajach, gdzie piłka nożna jest popularna to wyjdzie nam około 150 tys zawodników.

Gdzie w większości 2 lig zarobki w większości krajów oscylują w wielkości średniej krajowej o 3 lidze już nie wspominając.

Jak na około miliard uprawiających tą dyscyplinę to chyba mało.

To ułamek procenta piramidy.

A ileż ludzkich dramatów, kontuzji, nierówności szans kryje się z tymi liczbami.

Sam z przyjemnością oglądam od zawsze zmagania piłkarskie, ale tych naprawdę najlepszych.

Tak samo jak swojego czasu oglądałem Jordana i spółkę za najlepszych czasów NBA.

Zawsze mnie będzie interesować kunszt i mentalność mistrzów tej, czy innej dyscypliny.

Choć – wracając do piłki – mierzi mnie dzika brutalność tej gry oraz permamentne oszukiwanie wszystkich we wszystkim.

Jak np. można butami z korkami  atakować piłkę o milimetry od twarzy bramkarza albo żądać autu na swoją korzyść wiedząc doskonale, że on się nie należy?

Tutaj  z definicji uczy się w procesie treningowym od małego wymuszania na swoją korzyść decyzji sędziego bez względu na wszystko.

Krótko mówiąc uczy się oszukiwać.

Zrobiono z Maradony – którego piłkarskim, technicznym kunsztem jest do dziś zachwycony – bohatera narodowego jak strzelił bramkę ręką.

I co ta za dyscyplina, która jest w stanie tak oczywiste oszustwo usankcjonować?

Z jedne strony przychodzą w paczkach po latach medale olimpijskie zasądzone na skutek oszustw dopingowych, a my przez dziesięciolecia wpatrujemy się w Rękę Boga Maradony i nic…

Dlaczego o tym tyle piszę?

Ano dlatego, ponieważ może jest czas, żeby odkryć takie dyscypliny jak tenis stołowy?

Gdzie sam o wszystkim decydujesz, rola sędziego (poza nielicznymi przyypadkami jest marginalna), a możliwość oszustwa śladowa?

Może ludzie stłoczenie i skoszarowani siłą i strachem w domu odkryją uroki takich dyscyplin?

Może odczują potrzebę ruchu i przyjemności z gry przy małym kuchennym stole?

Może motto małe, a cieszy stanies się synonimem czegoś małego, ale lepszego, gdzie może być fajnie…?

A Lewandowski – którego podziwiam i chętnie oglądam – niech już będzie wielki, ale w realnych wymiarach.

A porobiło sie tak, że nawet jego żona na kanwie piłkarskiego mirażu jest jedną z czołowych celebrytek.

Ronaldo natomiast za wpis na Tweeterze kasuje miliony dolarów.

Może ludzie też zrozumieją, że w piłkę w domu grać nie można, ale już w tenisa stołowego tak.

Tutaj dodam: nie rozumiem do końca argumentów, że tenis stołowy nie jest sportem medialnym, jest za szybki, zbyt mało zrozumiały itd, itp.

Jak to jest że w latach 80-tych, 90-tych był jednym ze sportów narodowych w Polsce, a dziś niszowym?

Czy tylko bzdurne przepisy, smartfony i nieudaczni prezesi polskiego i światowego tenisa stołowego do tego doprowadzili?

Śmiem twierdzić: trendy popularności dyscypliny trzeba utrzymywać i przeć do przodu z nowymi wizjami i pomysłami. A trendy niszowe przełamywać kreatywnością i odwagą.

Czym był snooker w telewizji przed 30 laty?

A z drugiej strony:  co się stało w naszej dyscyplinie po 1989 roku?

Pazerni prezesi polskiego związku zajęli się własnymi biznesami kosztem dyscypliny przy bierności innych.

Jednocześnie unieszkodliwili (wysyłając na zieloną trawke lub robiąc ich swoimi dealerami) inne wpływowe osoby.

Zmarnowano najlepsze lata niezwykłej popularności tenisa stołowego w naszym kraju.

A ja ciągle mam w uszach jednego z wieloletnich członków wielu zarządów PZTS-u: wiesz jak to było na zarządach, najpierw przez wiele godzin kłócili się o wpływy i sprzedaż sprzętu, czy np. kogo zawodnik z jego stajni będzie na plakacie MP a potem jak była godzina do odjazdu pociągów podpisywali diety i coś tam uzgadnialiśmy….

Smutne jest to, że nikt tych ludzi do tej pory nie rozliczył.

Co więcej niektórych uważa się za bohaterów i zbawców polskiego tenisa stołowego…

Parafrazując: jeszcze nigdy w historii sportu tak wielu nie zawdzięcza tak niewiele tak nielicznym.

Zbyszek Stefański

Linki zaprzyjaźnione:

Koronawirus – 5 podstawowych zasad postępowania

 

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NEWSLETTER

Zapisz się do newslettera i bądź zawsze na bieżąco

O nas

Portal www.time-out.pl powstał w głowie 2 osób Zbyszka Stefańskiego i Rafała Kurowskiego. Nie udało mi się ustalić dokładnej daty rozpoczęcia naszej działalności. ale po kolei....
Czytaj więcej

Na skróty

Facebook

Znajdź nas na Facebooku